Strony

niedziela, 24 marca 2013

STONELAKE - Monolith (2013)

Co raz więcej nowych płyt się pojawia i co raz więcej rozczarowań po drodze. A to jedni nagrywają słaby, przewidywalny album, a to drudzy nie mają pomysłu na ciekawe kompozycje i gdzieś oba przypadki krzyżują się w przypadku nowego wydawnictwa STONELAKE, który właśnie co wydał swój szósty album w swojej 14 letniej działalności o ponurym tytule „Monolith”.

Ten szwedzki zespół, który został założony 1999 r szybko wyrobił sobie pozycję zespołu grającego melodyjny heavy metal, taki nieco ugrzeczniony, nieco bez wyrazu, ale gdzieś tam starał się nagrywać solidne albumy. Fanem tej kapeli nigdy nie byłem i chyba już nie będę, bo nowy album z pewnością nie zmienił mojego nastawienia względem nich. Dwa poprzednie wydawnictwa były bez wyrazu, nudne pod względem kompozycji, a wyczyny muzyków irytowały, jeżeli tak to można nazwać. Niestety, ale nie wiele się to zmieniło, o przepraszam jest ciężej, więcej agresywnych riffów, więcej jakby mroku, pojawia się też nieco progresywnego wydźwięku, co słychać w takim „End This War”, jednak na mocnym uderzeniu perkusji i ostrych riffach się kończy, bo pomysły same w sobie są nijakie, niczym się nie wyróżniające i raczej pokazujące brak pomysłowości muzyków na same kompozycje. Wykonanie w większości przypadków jest średniej klasy i tylko od czasu do czasu coś tam dzieje. Co mi zapadło w pamięci z tej nowej płyty to mocne, dość soczyste i dobrze wyważone brzmienie, klimatyczne partie klawiszowe, które potrafią stworzyć niezłą atmosferę, dające nieco progresywnego wydźwięku, czy też pojawienie się mroczniejszych wokali w postaci growlu. Na tym koniec pozytywów, bo materiał nie zachwyca.

Fanatical Love” to całkiem udany otwieracz, który zwiastuje niby mocny, ostrzejszy album, jednak pokazuje też, że są spore nie dociągnięcia. Nawet solidny się wydaję „With someone like you” jednak ile takich podobnych utworów i na wiele lepszym poziomie się słyszało w swoim życiu? Ciężko i mrocznie niby jest w „Hater” ale też nie powala i to za pewne przez chaos i brak ciekawej linii melodyjnej. Energicznie niby jest w „Will you be loved” i chwytliwy refren nawet wypada dobrze, co też utwór można zaliczyć do grona udanych. Ciekawe brzmią klawisze w „Notorius” i to z pewnością też mogło być lepiej wykorzystane i bardziej rozkręcone. Reszta utworów nie jest nawet godna wzmianki tutaj w recenzji.

Cóż wieje nudą i nie dopracowaniem, czasami niby jest ciężar, mrok, ale brak pomysłów, kiepskie wykonanie sprawiają, że jest to kolejne tegoroczne rozczarowanie. Jest kilka ciekawych momentów, ale to za mało, żeby uznać ten album za miły w słuchaniu. W dziedzinie heavy metalu wyszły znacznie ciekawsze albumy niż to co zaprezentował nam szwedzki STONELAKE. Ciekawi mnie czy ten zespół nagra kiedyś coś dobrego, bo od kilku lat nagrywają słabe albumy, które po prostu przepadają w gąszczu ciekawszych płyt? Czas pokaże...

Ocena: 2/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz