Wielka Brytania od lat
była domem wielu ciekawych, intrygujących kapel rockowych i co
jakiś czas pojawiają się nowe kapele, które starają się
aby płomień brytyjskiego rocka nigdy nie zgasł, a jednym z nich
bez wątpienia jest założony w 2008 roku i początkowo
funkcjonujący jako cover band zespół o nazwie Guttergodz,
który w 2012 roku wydał swój debiutancki album „Go
For broke” który jest nie lada gratką dla fanów
melodyjnego i chwytliwego hard rocka z tradycjami.
Od razu trzeba zaznaczyć,
że ten młody zespół nie kryje swoich inspiracji muzycznych,
nie kryje się z faktem, że grają wtórnie, że wykorzystują
sporo patentów wykorzystanych w przeszłości, ale odnaleźli
własną drogę, recepturę która się sprawdza, co słychać
po debiutanckim albumie. Receptura Guttergodz jest nadzwyczaj prosta
i nie wymaga dodatkowych dedukcji i tłumaczenia, a opiera się ona
dynamicznym, zwartym, rytmicznym graniu, gdzie sekcja rytmiczna jest
dość przybrudzona, szorstka i pełna hard rockowego feelingu, a
nawet może i bluesa, a wszystko wzmocnione partiami gitarowymi Jona
„Bon” Daviego, który jednocześnie śpiewa i wszystko
brzmi całkiem dobrze. Jest to wtórne granie, z wyraźnymi
wpływami Kiss, Guns'n Roses, Thin Lizzy, Motley Crue, a nawet coś z
Elivsa Presleya da się wyłapać. Choć Guttergodz na swoim
debiutanckim albumie niczym specjalnym się nie wyróżnia i
wszystko brzmi jak solidny hard rock, to jednak wszystko nie udało
się dopracować. Największym minusem jest tutaj wokal Jona, która
jest lekki, taki nieco ciepły, ale pozbawiony mocy i zadziorności,
co niezbyt pasuje do całości, do tego dochodzi fakt, że kompozycje
są tylko dobre, brakuje w nich tej lekkości, finezji, brakuje nieco
bardziej atrakcyjnych melodii, co podziała na słuchacza, pozwoli
zapaść w pamięci. Słuchając zawartości na pewno warto zwrócić
uwagę na otwierający „Go” , nieco bardziej
metalowy „Mess Again”, średnie tempo i rock lat 70
to zaleta rozbudowanego „Gypsy girl”. Takim
wyraźnym przebojem jest tutaj „All I Wanna to Do ( Is Rock;n
Roll)” , lecz moimi faworytami energiczny „Midnight
Train”, który nie kryje zalotów pod Motorhead
oraz radosny „Girls Too” gdzie dochodzi do
skrzyżowania Kiss i Ac/Dc.
Solidne kompozycje, nieco
przybrudzone brzmienie, hard rockowy feeling, przenoszący słuchacza
do lat 70 czy też 80 uczyniły debiut Guttegodz z pewnością udanym
albumem, który każdy fan rockowej muzyki powinien usłyszeć
i wyrobić własne zdanie, jedno jest pewne nie powinno się żałować
czasu spędzonego przy muzyce Guttergodz.
Ocena: 6/10
P.s Recenzja przeznaczona
dla magazynu HMP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz