Strony

środa, 8 maja 2013

TITANIUM - Titanium (2013)

Power metal zagościł w naszym kraju na dobre i choć dopiero pierwsze kapele wyrastają, to jednak można już się pochwalić Pathfinder, czy Night Mistress. Do tego zacnego grona można śmiało doliczyć kolejny zespół, który ma szanse zaistnieć za granicą i być kapelą nie gorszą od tych co dzisiaj podbijają scenę metalową. Tym zespołem jest Titanium, który został założony w 2010 roku z inicjatywy gitarzysty Pathfinder Karola Manii. Do współpracy został zaproszony perkusista Abigail czyli Filip Gruca, gitarzysta Jarek Bona, basistę Rafała Matuszczaka, który w 2012 zastąpił Paweł Gąbka. Znacznie ciężej było znaleźć wokalistę, ale wybrano w końcu doświadczonego Macieja Wróblewskiego, który znany powinien być fanom polskiego metalu za sprawą Wolf Spider. Debiut tej formacji przypadł na rok 2013 i „Titanium” to jedno z ważniejszych wydarzeń tego roku, bo o to narodziła się kolejna wielka kapela, która może podjąć walkę z innymi europejskimi power metalowymi kapelami.

Skłamałbym gdybym napisał, że zespół wyróżnia się pod względem stylu, wykonania, a także charakteru. Również skłamałbym pisząc o tej kapeli jako oryginalnej i jedynej w swoim rodzaju. Może żadnych z tych cech nie da się przypisać Titanium, ale słuchając debiutanckiego albumu „Titanium” można wychwycić wiele innych elementów, które przesądziły o fakcie, że pierwsze wydawnictwo zespołu jest godne uwagi i spełnia wszelkie kryterium dopracowanego, melodyjnego power metalu. Mocny, wyrazisty, wokalista, który śpiewa technicznie, czysto i nie boi się wysokich rejestrów to pierwsze kryterium, które jest spełnione. Ponadto jest spełnione kryterium szybkiej, dynamicznej sekcji rytmicznej, melodyjnych, chwytliwych partii gitarowych, gdzie gitarzyści starają się urozmaicić swoją grę stawiając na przebojowość i łatwe melodie, niezbyt wyszukane motywy, czasami nasuwające znane kapele jak Helloween, Gamma Ray, Stratovarius, czy Judas Priest. Innym kryterium, które udało się spełnić i które jest jednym z ważniejszych to bez wątpienia przebojowość. W tym aspekcie zespół nie zawodzi i dostarcza masę zapadających w pamięci hitów, co zresztą daje jasno do zrozumienia za sprawą już pierwszych przebojów jak otwierający „We Come To Rock”, czy energicznemu „Dogmatic Mind”. Czysty, melodyjny, energiczny power metal w polskim wydaniu, lecz z wpływami wielkich kapel jak Helloween czy Gamma Ray co słychać w „Another Chance” czy lekkim „Sacred Dreams” to cały Titanium. Słabiej zespół wypada w spokojnej balladzie zatytułowanej „Forever mine” czy też nieco progresywnym utworze w postaci „An Ever Flowing stream”. Warto też zwrócić uwagę, że polska formacja znakomicie radzi sobie nie tylko z przebojami, ale też z kompozycjami bardziej rozbudowanymi, bardziej wymagającymi, w których sporo się dzieje. Świetnie to podkreślają „In The Night” jak i „Titanium” . Słabych kompozycji nie uświadczyłem, a sporo radości na pewno sprawił mi „Curse of the White Flag” i to nie tylko ze względu, że słychać w pływy Hammerfall czy Running Wild, ale dlatego, że na początku słychać polską rozmowę telefoniczną.

Power metal w Polsce to jednak wciąż zjawisko rzadkie i niezbyt często spotykane, jednak ten gatunek nabiera siły i powszechności. Titanium składa się z doświadczonych muzyków, którzy grają power metal i to na światowym poziomie. Nie ma się czego wstydzić, ba można być dumnym, że Titanium tak znakomicie gra, nie wstydząc się swoich pomysłów, przebojowości. Miła niespodzianka, jeśli chodzi o ten rok.

Ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Zgadzam się w 100% z tą recenzją, ale ocenę podwyższam o jeden punkt na 9/10.

    Bliski fan zespołu z Ostrowa Wlkp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyższa ocena jest nawet na miejscu :D Titanium pokazał że można grać u nas power metal na poziomie europejskim. Pozdrawiam :D

      Usuń