Nastał
czas, żeby ponownie wyruszyć do bagiennego świata, pełnego mroku
i niesamowitego klimatu, w którym czyha wiele niespodzianek.
Jak wyruszyć na bagna to tylko z Kalmah. Ten fiński zespół
powstał w 1998 roku i od tamtego czasu tworzy i wydaje albumy.
Szybko zyskał sławę stając zespołem jedynym w swoim rodzaju,
który najwięcej czerpie z melodyjnego death metalu nie
zapominając o elementach innych gatunków, nawet folku. Zespół
wypracował sobie pozycję kapeli grającej dość ciężko, ale
zarazem bardzo melodyjnie, a wszystko jest pełne dynamiki, mroku i
brutalności. Ponad 13 lat działalności i 7 albumów na
koncie, z czego ostatni „Seventh Symphony” właśnie trafia do
sklepów. Czego można się spodziewać po tym wydawnictwie?
Na
pewno żadnej wielkiej rewolucji muzycznej, który wnosi zmiany w
ramach stylu czy poziomu muzycznego. Kalmah nie traci swojej
tożsamości i prędzej można dostrzec potwierdzenie swojej
wielkości, profesjonalizmu oraz że są jedyny w swoim rodzaju.
Zespół nie zbacza z swojej obranej ścieżki, bowiem jest
mrocznie, jest melodyjnie, a także brutalnie. Duża w tym zasługa
za sprawą głębokiego, agresywnego wokalu Pekka Kakko, który
znakomicie operuje techniką growlingu i to słychać. Co można
dostrzec w przypadku nowego albumu to fakt, że bracia Kakko starają
się uraczyć fanów nie tylko dynamiką, ale jakby bardziej
urozmaiconą formą, stara się wzbogacić swoje aranżacje. Te cechy
najbardziej odzwierciedla rozbudowany i pełen różnych
smaczków „Hollo”
czy urozmaicony „The trapper”,
w którym dzieje się sporo. Nie byłoby mowy o Kalmah gdyby
nie melodyjne, chwytliwe granie do którego nas przyzwyczaił.
Tutaj tą rolę pełni energiczny „Deadfall”,
rozpędzony „Pikemaster”, czy
mroczniejszy „Wolves Of Throne”.
Techniczne, pełne emocji popisy gitarowe, w których pełno
ciekawych melodii to kolejny atut Kalmah, który znakomicie
wybrzmiewa w takim „Black Marten's Trace”.
Nie uświadczymy słabiej kompozycji, ale przecież do tego nas
przyzwyczaił ten fiński zespół. Moim faworytem pozostał od
razu „Windlake Tale”
nawiązujący do albumu „For The Revolution”.
Okładka
może zwieść, że to płyta zespołu black czy death metalowego,
jednak fani nie tylko brutalnego metalu znajdą tutaj to czego
szukają. Poza brutalnością, czy mrocznym klimatem dużą rolę
odgrywają melodie, które nie dla jednego słuchacza mają
znaczenie. „Seventh Symphony” pod tym względem nie zawodzi i
potrafi pojednać jednych słuchaczy jak i tych drugich. Kolejny
udany album tej formacji, która nie wie jak nagrać krążek
poniżej oczekiwań.
Ocena:
8.5/10
Dobre i jeszcze lepsze od ostatniego albumu.
OdpowiedzUsuń