Strony

czwartek, 13 czerwca 2013

JORN - Traveller (2013)

Jednym z najważniejszych głosów w metalowym świecie na dzień dzisiejszy jest bez wątpienia nie kto inny jak Jron Lande. Ten norweski wokalista znany jest przede wszystkim z mocnego głosu o szerokiej skali, w którym nie brakuje tego wszystkiego czego się oczekuje od wokalisty metalowego czy też rockowego. Jest bez wątpienia jednym z tych, który ma manierę wokalną podobną do Ronniego James Dio. Jorn rozpoczął karierę w 1994 roku i osiągnął sławę za sprawą występów w Masterplan jak i pod szyldem Jorn. Od kiedy nie jest już częścią Masterplan, znów może się skupiać na swojej karierze solowej, to też w tym roku wydany został kolejny album o tytule „Traveller”.

Jorn od początku swojej kariery tworzył muzykę, będącą miksem hard'n heavy, hard rocka i heavy metalu i w tej kwestii nie ma większego zaskoczenia. W dalszym ciągu to słychać na nowym albumie, gdzie słychać przekrój wcześniejszych albumów, zwłaszcza tych ostatnich typu „Bring Heavy Rock To The Land” czy „Spirit Black”. W tej kwestii nie ma większego zaskoczenia, ale tego nikt zapewne nie oczekiwał. Jak również nikt nie spodziewał się, że norweg nagra jeden z najlepszych albumów w swojej historii. Co wyróżnia ten album na tle innych, jeżeli styl, konstrukcja utworów, budowanie klimatu jak i patenty zostały niezmienione? Bez wątpienia świeża krew wniesiona przez gitarzystę Trenda Holtera i basistę Bernta Jansena. Popisy Trenda są tutaj pełne gracji, rytmiczności i niezłego wyczucia. Balansuje on między ciężkim heavy metalem, a melodyjnym, finezyjnym hard rockiem czy hard'n heavy. Ten kontrast nadaje zestawienie typu znany wcześniej znakomity przebój w postaci „Traveller” i melodyjny „Legend Man”, w którym słychać coś z Rainbow czy Dio. Nieodzownym elementem, który sprawia że nowy album brzmi znakomicie są bez wątpienia udane melodie. Ostatnio bywało różnie z tym na płytach Jorna. Tym razem dostarczył fanom niezłej mieszanki hard'n heavy i heavy metalu. Melodie, proste, ale nie pozbawione pomysłowości, czy też mocy. Dzięki temu czynnikowi kawałki zapadają w pamięci, co jest istotne. Co z pewnością też czyni „Traveller” wyśmienitym wydawnictwem w swojej dziedzinie to oczywiście konstrukcja i dobre rozplanowanie materiału. Urozmaicona budowa wydawnictwa sprawia, że słucha się nie nudzi. Już wrzucając ciężki, metalowy „Overload”Jorn pokazuje że miał od razu pomysł co do rozłożenia materiału. Z mrocznego, przesiąkniętego Black Sabbath kawałka szybko przechodzimy w kierunku bardziej rockowego „Cancer Demon”.Nie uświadczymy może jakiegoś szybkiego kawałka, ale przebojowość i melodyjność to wynagradza w 100 %. „Window Maker” , podniosły „Make Your Engine Scream” czy „Rev On” to jedne z najlepszych utworów jakie stworzył ostatnim czasy Jorn. Smaku dodaje z pewnością bardziej ponury z elementami ballady „The Man Who Was A King”, który brzmi jak kawałek Dio czy też bardziej rozbudowany „Carry The Black”.

Jorn jako jeden z nie wielu udanie kontynuuje to co tworzył Ronnie James Dio i na „Traveller” słychać spuściznę po jednym z największych wokalistów jaki heavy metal miał. Niby styl ten sam, niby dalej Jorn gra miks hard'n heavy i heavy metalu, to jednak dawno nie nagrał tak przebojowego, dobrze wyważonego albumu. Jeden z najlepszych wydawnictw sygnowanych szyldem Jorn.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz