Na
dzień dzisiejszy sporą sensacją wzbudził nowy album Black
Sabbath, a także Deep Purple, a więc płyty weteranów,
którzy w latach 70 stworzyli podwaliny pod heavy metal. Tutaj
jednak w dużej mierze podziałała magia nazw. Jednak dla tych,
którzy kochają lata 70, rock psychodeliczny i cenią sobie
granie w stylu Rainbow, Black Sabbath, Led Zeppelin, Deep Purple czy
Uriah Heep, ten powinien skupić się na innej tegorocznej sensacji,
a mianowicie Scorpion Child. Teksańska kapela, która w tym
roku wydała swój debiutancki album zatytułowany po prostu
„Scorpion Child”.
To
wydawnictwo od pierwszych minut pokazuje, że kapela choć młoda to
ambitna i wie co chce grać i w jaki sposób. Psychodeliczny
klimat, który przypomina debiutancki album Ghost, mięsiste,
głębokie brzmienie, genialny wokal Aryna Jonathana Blacka, który
przypomina manierę Roberta Planta i Ronniego James Dio, do tego
kapitalne riffy w wykonaniu duetu Cowart/ Frank sprawiają że album
nie może pozostawić fana prawdziwego rocka obojętnym. Styl tej
młodej kapeli założonej w 2006 roku nie wnosi żadnej rewolucji do
muzyki rockowej/ metalowej. To wszystko już gdzieś było na płytach
Black Sabbath, czy Deep Purple, jednak Scorpion Child odświeża te
elementy i je przebudowuje dając troszkę od siebie. Scorpion Child
to nie pierwszy zespół, który sięga do lat 70, który
łączy najlepsze elementy muzyki rockowej i metalowej z psychodelią,
hard rockiem i elementy bluesa, ale z pewnością jednym z
pierwszych, który robi to z pasją. Tak więc mamy ciekawy
styl, ambitnych muzyków, którzy wyczyniają cuda. Mamy
znakomitego, technicznego wokalistę, który wzbudza emocje,
sekcję rytmiczną, która przyprawia o dreszcze i gitarzystów,
którzy nie tylko wygrywają ciekawe melodie, pełne finezji,
ale również tętniące swoim życie. Słyszało się wiele
albumów w tym roku, ale tylko tutaj partie gitarowe są takie
magiczne, mające swoją duszą. Niesamowite i właściwie ciężko
to opisać. Zadbano o każdy szczegół, nawet o szatę
graficzną, która nasuwa lata 70/80. Jednak wszystko rozchodzi
się nie tylko o wyjątkowy styl czy wykonanie, ale również
poziom i jakość kompozycji, które wypełniają płytę.
Otwierający „Kings
Highway”
pokazuje jak powinien brzmieć nowy album Black Sabbath. Mroczny
klimat, momentami psychodeliczny i zadziorny riff w stylu Tonego
Iommiego. Czy można lepiej otworzyć album? Album promował
przebojowy „Polygon
Of Eyes”, który
nasuwa nie tylko Black Sabbath, ale również Deep Purple czy
Led Zeppelin. Kawałek brzmi tak naturalnie i tak magicznie, że z
ciekawością wyczekuje się pozostałych kawałków. Pomysłowy
riff w „The Secret
Spot” , mroczny
klimat w „Salve
Slave” sprawiają
że całość nabiera rumieńców i niesamowitej lekkości i
przestrzeni. Znalazła się nawet miejsce dla ballady w postaci
„Anitioch” która ma cechy najlepszych ballad Nazareth.
Najostrzejszym utworem na płycie jest bez wątpienia nie co rock'n
rollowy „Paradigm”
, zaś „Red Blood”
to rozbudowana kompozycja trwająca ponad 13 minut, przemycając
wszystko co składa się na cały album.
Ten
album definiuje co to jest muzyka z duszą, co to znaczy pasja, a
także magia. Ciężko opisać słowami to co nagrał młody Scorpion
Child. To uczucie, że słucha się płyty nagranej jakby w latach 70
jest tutaj ekscytujące. Ambitne aranżacje, wyszukane pomysły i
znakomici instrumentaliści sprawiają, że Scorpion Child to
odkrycie roku, a ich album to prawdziwa uczta dla fanów Black
Sabbath, Rainbow czy Deep Purple. Jeden z najlepszych albumów
rockowych/ metalowych roku 2013 i nie można być obojętnym wobec
„Scorpion Child”. Gorąco polecam!
Ocena:
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz