Co
raz więcej pojawia się kapel pokroju Enforcer, White Wizzard, czy
Striker. Głównie gdy się spojrzy na terytorium to pojawia
się Kanada, Stany Zjednoczone czy Szwecja. Skoro zachód tak
dobrze radzi sobie w heavy metalu w stylu lat 80 to czemu nie ma
spróbować swoich sił kapela ze wschodu? Vigilance to jakby
słowacki odpowiednik Enforcer, który również gra
heavy/ speed metal. Jednak słowacki band ma swój pomysł na
granie i stara się przenieść słuchacza do mrocznego świata,
przesiąkniętego okultyzmem i mrokiem jak na pierwszych płytach
Mercyful Fate. Na debiutanckiej płycie „Queen of The Midnight
Fire” słychać znacznie więcej.
Przede
wszystkim słychać fascynację zespołu rockiem lat spod znaku Deep
Purple, wczesnym Black Sabbath, a także zespołami lat 80 spod znaku
Iron Maiden czy Angel Witch. Wiele elementów znanych i tych
oklepanych słychać w muzyce Vigilance, jednak mimo to kapela
odnajduje się na rynku. Konkurencja jest silna to fakt, ale
słowiański band ma Jokoba, który wokalnie momentami
przypomina Kinga Diamonda. Ma specyficzną manierę i potrafi nadać
kompozycjom mrocznego wymiaru, co ma swoje plusy. Jednak trzeba
pamiętać, że jest to młody zespół i nie wszystko jeszcze
wychodzi tak jak powinno. Pojawiają się niedociągnięcia w
partiach gitarowych wygrywanych przez duet Adam/Rejec. Oczywiście
jest melodyjność, urozmaiceni i klimat lat 80, jednak brakuje nieco
przebojowości i techniki. Na pewno dobrze wypada utrzymana w
brytyjskim stylu sekcja rytmiczna, która znakomicie wybrzmiewa
w takim mroczniejszym „Behind the Cellar Door”.
Właściwie co jest mocną stroną tego wydawnictwa to materiał,
który wywiera wpływ na słuchacza. Jak tu nie dać się
porwać speed metalowym petardą jak „Speedwave”
czy „Ritual Of death”?
Poza szybkością, materiał jest nacechowany przebojowością czy
melodyjnością, które znakomicie znajduje swoje odbicie w
„Under Sulphurus Skies”
czy „Four Crowns Of Hell”.
Inną wyraźną cechą jest urozmaicenie, które sprawia że
każdy kawałek potrafi zaskoczyć nawet jeśli jest to tylko krótki
instrumentalny utwór jak „Poetry and The
Gods”.
Rynek
podbijają ostatnio kapele z Kanady, czy Szwecji, które style
nawiązują do lat 80. Skoro im się udało odnieś sukces, to czemu
nie może tego zrobić kapela ze wschodu? Debiut Vegilance jak
najbardziej na poziomie światowym i rodzi się nam znakomity zespół,
o który za pewne jeszcze nie raz usłyszymy. „Queen of The
Midnight Fire” to pozycja obowiązkowa dla maniaków heavy
metalu lat 80.
Ocena:
8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz