Strony

niedziela, 2 czerwca 2013

WHITE WIZZARD - The Devils Cut (2013)

W miarę szybko znalazł swoje miejsce na rynku muzycznym młody White Wizzard. Amerykańska kapela założona w 2007 roku, która nie kryje swoich zamiłowań do Iron Maiden, czy Diamond Head. Ta formacja debiutanckim albumem „Over the Top” ugruntowała sobie pozycję wśród młodych kapel grających heavy metal w stylu lat 80. Dzisiaj kapelę wymienia się jednym tchem obok takich kapel jak Steelwing, Enforcer czy Skull Fist. Choć sukces już odnieśli to jednak pod względem poziomu muzycznego można było na „Flying Tigers” usłyszeć spadek formy. Jednak pojawienie się nowych członków w postaci Josepha Micheala i Willa Wallnera czynią, że nowy album „The Devil's Cut” brzmi znacznie lepiej.

Kiczowata okładka, czerpanie garściami z Iron Maiden, Nwobhm, lekkie, takie nieco brytyjskie brzmienie to w dalszym ciągu uświadczymy na płycie White Wizzard. Podobnie zresztą jak wyrazisty bas, który nasuwa na myśl Steve'a Harrisa z Iron Maiden. Również zespół przerysował z poprzednich albumów melodyjne granie i przebojowość. Kto pamięta styl zespołu z pierwszego albumu ten może być spokojny o zawartość nowego. Tym razem zespół postanowił postawić na przebojowość, a także na mocny, energiczny, zadziorny wokal Jospeha, który jest najlepszym śpiewakiem jakiego miał ten zespół. Nie tylko Joseph ożywił zespół i wlał do niego świeżej krwi. Warto tutaj wspomnieć także i Willu, który z Dreyerem wygrywa sporo ciekawych melodii, riffów i jest to prawdziwa uczta dla fanów heavy metalu lat 80. Jest energiczny instrumentalny kawałek w postaci „Forging the Steel”, jest przebojowy „ Strike The Iron”, lekki „Kings Of The Highway”, jest ostrzejszy „The Devils Cut”, rozpędzony „Torpedo Of truth” czy rozbudowany „The Sun Also Rises”. Czego można chcieć więcej? Urozmaicenie i równość została zachowana, czyli wilk syty i owca cała.

Uwaga White Wizzard wraca do gry. Po nie udanym „Flying Tigers” pora wrócić do grania energicznego, przebojowego heavy/speed metalu w stylu lat 80. Nowe nabytki, świeże pomysły na hity, bardziej dopracowany materiał i udany powrót do tego co zespół grał na debiucie. „The Devils Cut” to kolejna miła tegoroczna niespodzianka. Oczywiście polecam!

Ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Album ok.Kolejny band co idzie falami? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Album znakomity. Kompozycje, wokal, brzmienie i wykonanie cudowne. Album zyskuje z każdym przesłuchaniem.

    OdpowiedzUsuń