Policzyć
wszystkie kapele, które wyrosły na fali popularności Accept,
Scorpions czy Judas Priest nie tak łatwo. Liczba ta nie jest tak
łatwa do określenia i łatwiej będzie mi przybliżyć kolejny
ciekawy zespół z tamtych lat. Moje zamiłowanie do
niemieckiego heavy metalu zaprowadziło do Crack Jaw, który
powstał w 1980 i tak działał do końca lat 80. Co po nich zostało?
Całkiem udany debiutancki album „Nightout”, który
pokazuje że można było grać wtórnie, prosto, melodyjnie i
z pomysłem.
Z
czego niemiecki Crack Jaw czerpał swoją siłę w okresie swojej
działalności? Bez wątpienia z duetu Eckstein/ Schulz, który
nie zaskakuje oryginalnością. Nadrabiają wszelkie niedoskonałości
w melodiach, pracowitości, a także w sposobie konstruowania
kawałków. Reguła jest prosta. Nawiązanie do wcześniej
wspomnianych zespołów, wyciągnięcie mniej lub bardziej
znanych motywów i przerobienie na własne. Talent gitarzyści
mają co słychać choćby w melodyjnym „Saracen”,
który pełni rolę instrumentalnego kawałka. Równie
pozytywne wrażenie potrafi wywrzeć na słuchaczu sekcja rytmiczna,
który tworzy odpowiedni klimat i przestrzeń, a także
wokalista Stephen Kiegerl. P{otrafi on przyciągnąć uwagę, a to za
sprawą wyrazistego, charyzmatycznego głosu przywołującego na myśl
Kaia Hansena czy też Michaela Knoblicha. Jego głos świetnie
spisuje się w szybkim graniu na pograniczu heavy/speed metalu jak w
przypadku „Struck By Thunder”
jak i bardziej hard rockowym jak w przypadku „Danger”.
Płyta nie ciągnie się i nie przemija co jest dużym plusem.
Wynika to poniekąd z krótkiego czasu trwania, a także z
przebojowego charakteru całości. „Nightout”
, lekki „Make Me Believe” czy rytmiczny
„Never Tells No Lies” są
najlepszym przykładem tego zjawiska. Dominują krótkie utwory
to prawda. Jednak zespół pokusił się o stworzenia dłuższego
kawałka i „Seven Days Of Wonder” zaskakuje głównym
motywem, a także klimatem. Bez wątpienia znakomite podsumowanie
całości i jej zwieńczenie.
Niemiecka
solidność w heavy metalu nie zna granic. Crack jaw to kolejny
zespół, który wypłynął na fali popularności
Scorpions, Judas Priest czy Accept. Każdy kto ma słabość do
niemieckiej sceny metalu, a także do starego heavy metalu z
elementami hard rocka będzie zadowolony z debiutanckiego albumu
„Nightout”. Gorąco polecam !
Ocena:
8.5/10
Mam to na vinylu!! świetna rzecz, szkoda, że tak mało znana
OdpowiedzUsuńNo jestem w szoku że to ktoś zna:D Staroć i to mało znana, ale nie oznacza to wcale że słaba :D Jestem fanem niemieckiego metalu i lubię się zagłębiać w tej dziedzinie. Muzyka świetna zwłaszcza jeśli się wychowało na Accept , Scorpions czy innych znanych lub mniej znanych kapel lat 80 :D
UsuńNiemiecki metal rządzi. Trudno zliczyć zespoły, które w latach 80-tych wydały znakomite krążki. Co chwilę człowiek odkrywa jakąś zapomnianą perłę z tego kraju :) Crack Jaw, Arrow, Reaper, Cutty Sark, MP, Talon i wiele innych. Kto dziś o nich pamięta?? Garstka maniaków...
OdpowiedzUsuńTo jest przykre właśnie;/ Dlatego staram się choć trochę przybliżyć fanom takie perełki :D
Usuń