Rytuał siedmiu wiedźm
rozpoczęty w 1998 roku wciąż się dobywa i wciąż ma na celu
wciągnięciu nowych ofiar w wir czarnej magii, zaklęć i mocy
zaklęć. Amerykańska grupa Seven Witches to doświadczona formacja,
która zna się na swojej robocie. Nie pierwszy raz stara się
zwabić swoją ofiarę i trafić do szerokiego grona słuchaczy.
Przez tyle lat mieli swoje grono wyznawców i zawsze gdzieś
potrafili dostarczyć słuchaczom tego co chcieli. Formacja słynęła
przez te 8 wydawnictw z miarę równego tempa grania i
dostarczania solidnych dźwięków i godnych uwagi melodii.
Jednak kiedy zmienia się skład niemal w 100 % to wszystko się może
zdarzyć i nic nie jest pewne. Nowy album o tytule „Rebirth”
ujrzał światło dzienne. Odstawmy czary, magie i zaklęcie. Bo
tutaj to za mało żeby zdziałać cuda.
Korzenie i tradycja to
część składowa bez której ciężko sobie wyobrazić cały
rytuał. Nawet wybierając nowych członków dążono do
zachowania tego w pewnym stopniu. Tak więc nikogo nie powinno
zdziwić choćby Anthonego Crossa w roli wokalisty. Typowy
amerykański wokalista z mocnym, zadziornym wokalem, który
odda w pełni amerykański styl muzyki heavy/power metalowej.
Doświadczenie jest zdobyte w wielu kapelach w tym i w Attacker.
Również i sekcja rytmiczna nie należy do amatorskiej. Można
wyczuć energię i moc, co rzuca się w takim żywiołowym i ciężkim
„Rebirth”. Zespół gra heavy/power metal tak
więc nie ma w tej kwestii drastycznych zmian. Soczyste brzmienie i
solidne riffy Jack Frosta są tutaj podstawą i trzonem całej płyty.
Niby wszystko pięknie, niby mamy do czynienia z amerykańskim
heavy/power metalem, ale jednak płyta nie rzuca na kolana. To nie
jest tyle wina muzyków, co pomysłów na kompozycje.
Wkrada się monotonność, rutyna i nuda momentami,a to nie sprzyja w
zaprzyjaźnianiu się z materiałem. Do grona utworów na które
warto zwrócić uwagę należą ciężki „Posion All
The People”, szybki „Riders Of Doom”,
stonowany „True Blood” czy melodyjny „Nightamre
Man”, który jest najjaśniejszym punktem na płycie.
Rytuał wciąż trwa i
siedem wiedźm ani myśli zrezygnować. Czarna magia i zaklęcia tym
razem nie mają już takiej mocy i takiego kopa. Nowi muzycy, stary
znany styl i wciąż ten sam poziom, który okopuje się na
poziomie średnim, tudzież dobrym. Można śmiało rzec norma. Fani
będą zadowoleni, zaś co nie niektórzy mogą nie reagować
na zaklęcia wiedźm. A ty do której grupy się zaliczasz?
Ocena: 5.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz