Strony

środa, 31 lipca 2013

TWINS CREW - The Northern Crusade (2013)

Pamiętam dzień w którym natknąłem się na debiutancki album szwedzkiej kapeli Twins Crew. Choć był to dzień jak co dzień, to jednak płyta zapadła w pamięci, a zespół mnie zainteresował. Od tamtego czasu minęło dwa lata. Co zmieniło się w kapeli założonej w 2007 roku przez bliźniaków Dennisa i Davida Janglöv? Wczoraj, a dokładniej 30 lipca światło dzienne ujrzał nowy album kapeli zatytułowany „The Northern Crusade” . Jest to też album który jest debiutem nowego członka zespołu, a mianowicie Nicko DiMarino, który pełni rolę klawiszowca. Co tym razem zgotowali nam bliźniacy?

Stylistycznie nie dokonali drastycznych zmian, bo dalej jest to heavy/power metal z wyraźnymi wpływami Iron Maiden, Judas Priest, Helloween czy Stratovarius, choć nie brakuje też zalotów pod Masterplan, czy Edguy. Donośny techniczny wokal Andreasa Larssona, a w tle mocarna sekcja rytmiczna, którą wypełniają ostre, melodyjne partie gitarowe braci Janglov. To jest właśnie cały Twins Crew. Teraz to wszystko zostało wzbogacone o klimatyczne, chwytliwe partie klawiszowe, które nadają całości odpowiedniego klimatu oraz melodyjnego charakteru. Wszystko oczywiście wplecione jest z zachowanie harmonii. Zespołowi udało się uciec przed chaosem i rutyną. Regułą w metalu jest dość często fakt, że drugi album bywa bardziej dojrzalszy i dopracowany. Tutaj jest podobnie. Wszystko więcej i w lepszej jakości. Soczyste brzmienie i przemyślany materiał to dobre przykłady tej proporcji. Ciężko w dzisiejszym świecie energiczny heavy/power metalowy album, który zaskoczy i zapadnie w pamięci. Często kawałki bywają nudne i schematyczne, jednak to nie dotyczy Twins Crew. Udało im się nagrać album, który zasługują na uwagę fanów melodyjnego grania, a także odnotowania tego w tegorocznym podsumowaniu. Przeżywanie autora recenzji? Bynajmniej, wystarczy odpalić płytę i wsłuchać się w otwierający „Last crusader”, który wciąga słuchacza w ten magiczny świat. Od pierwszych sekund słychać technikę, pomysłowość, nacisk na dobre melodie i energiczne solówki. Szybki „Blade” nawiązuje do twórczości Stratovarius, ale nie o kopiowaniu tutaj mowa, lecz o własnej interpretacji. Melodyjny „Unholy Grail” stawia na mrok, ciężar, a nawet na nutkę progresywności. To, że zespół gra power metal i to z górnej półki świetnie informuje „Dr. Dream” , energiczny „Heaven Awaits”. Jednak nie obeszło się bez niespodzianek i urozmaicenia. Hard rockowy „Loud and Proud” i spokojna ballada „Under the Morning Star” w której słychać wpływ Blind Guardian to dobre przykłady tego zjawiska. Całość zamyka epicki, rozbudowany „Agels Fall”.

Czy można nagrać ciekawy, energiczny, nie przewidywalny i zapadający w pamięci album w kategorii heavy/power metal? Czy zaczerpnięcie z twórczości znanych kapel pokroju Stratovarius, Iron Maiden czy Edguy oznacza, że płyta jest skazana na klęskę? Słuchając nowego albumu Twins Crew stwierdzam, że można. Można nagrać melodyjny, dopieszczony krążek, który mimo wykorzystaniu przy jego nagrywaniu znanych chwytów zachwyca swoją treścią i formą. Jeden z najciekawszych albumów heavy/power metalowych jeśli chodzi o rok 2013. Twins Crew póki co jest na fali i już nie mogę się doczekać kolejnego albumu.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz