Strony

środa, 21 sierpnia 2013

RANDY - Randy (2011)

Dawno temu, w roku 1981 w Danii powstała mało znana kapela, która nigdy nie wydała oficjalnie swojego materiału, kapela która doczekała się wydania zbioru swoich utworów na komplikacji. Na tym się nie kończy historia. Lata 80 to był okres w którym królował Iron Maiden, Nwobhm, Krokus, ciepły hard'n heavy, muzyka Judas Priest, Helloween, czy Accept. Wszyscy ci którzy interesują się tym okresem wiedzą, że jest wiele mniej znanych kapel, które nie odniosły większego sukcesu i popadły w niepamięć. Taki los spotkał również i naszego bohatera, czyli formację o której tutaj pisze. Zespół mało znany, który nie wydał oficjalnie swojego materiału to historia dość częsta jeśli chodzi o heavy metal lat 80. Tak też się potoczyła kariera niejakiego duńskiego zespołu Randy. Wydali demo, singiel i komplikacje o tytule „Randy”.

Każdy kto gustuje w wspomnianych zespołach, heavy metalu lat 80, Nwobhm, hard rocku to śmiało powinien sięgnąć po ten album. Jeśli ma ktoś wątpliwości to pozwolę sobie je rozwiać w dalszej części tekstu. Pomijam nieco kiczowatą okładkę i mniej dopieszczone brzmienie bo to są drobne szczegóły, bez których płyta się broni, ba zasługuje na szczególną uwagę. Żwawa i solidna sekcja rytmiczna, Jorgen Jensen z specyficzną manierą wokalną to argumenty, które potrafią przekonać nie jednego wybrednego słuchacza. Ciepły i melodyjny wokal Jorgena potrafi zauroczyć, czego przykładem już jest otwierający „Shadows Are Failling” który przypomina twórczość Accept oraz zespołów z kręgu Nwobhm. Szybkie granie w klimatach speed/ power metalu pojawia się tutaj, a jak się pojawia to sieje zniszczenie. „The beast” to prawdziwa perełka w tej kategorii. Słychać lekkość, dobre zgranie gitarzystów, nie banalną pomysłowość, a także talent do tworzenia rasowych przebojów. Czego można chcieć więcej? Tak, więcej takich utworów. Dostajemy je w postaci „Nightmare” , melodyjnego „The Razors Edge”. Ci co nie lubią grania na jedne kopyto może tez przekonać fakt urozmaiconego materiału. Mamy hard rockowe kompozycje jak „C'mon Let's Rock”, rytmiczne, granie brytyjskie jak w przypadku „Victim Of The Night” . Każdy utwór to kawał solidnego heavy metalowego grania lat 80.

Może i Randy nie został gwiazdą metalowego świata, może nie wydał oficjalnie albumu, może nie zagościł długo na scenie, to jednak ich muzyka jest miła dla ucha. Potrafili stworzyć przeboje, potrafili stworzyć dobre melodie, które zapadały w pamięci. Zasługują na uwagę, zwłaszcza miłośników grania w stylu Iron Maiden, Accept, czy Judas Priest.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz