Strony

sobota, 7 grudnia 2013

BLACKTHORNE - Afterlife (1993)

Geneza brytyjskiego zespołu Blackthorne sięga czasów Rainbow „Down To Earth” bo właśnie dzięki temu albumowi Graham Bonnet stał się sławny i rozpoznawalny, to właśnie dzięki temu krążkowi wiedział co chce grać. Założył potem swój własny zespół Alcatrazz, z którym nieźle mu się wiodło, aż do momentu kiedy odszedł Yngwie, a potem Steve Vai. W 1991 roku powstał właśnie Blackthorne, który był kolejnym wcieleniem tego co Graham Bonnet umiał najlepiej, czyli tworzenia muzyki z pogranicza melodyjnego metalu i hard rocka. Powstał jedyny album zatytułowany „Afterlife” który godził gusta fanów zarówno twórczości Rainbow jak i Alcatrazz. Płyta mało znana, ale na pewno warta obczajenia. Dlaczego? O tym w dalszej części.

Graham Bonnet miał problem zagrzać na stałe gdzieś miejsce i niestety w Blackthorne też nie udało mu się tego zmienić, bowiem kapela po wydaniu debiutanckiego krążka się rozpadła. Jednak zostawili po sobie całkiem udany album, który poziomem nie odbiegał od tego co było grane na „Down To earth” Rainbow czy debiutanckim albumie Alcatrazz. Tutaj znów dużą rolę odgrywa głos Grahama, który jest takim motorem napędowym. Jego technika, jego charyzma i zadziorność, czyni ten album już samą atrakcją dla fanów muzyki rockowej i metalowej. Stylistycznie nie ma tutaj niespodzianek, aczkolwiek więcej tutaj cięższych riffów, ostrzejszych momentów, a mniej tych komercyjnych. Tak jak w Alcatrazz czy w Rainbow znaczącą rolę również odgrywa gitarzysta, a w tej roli jest tutaj obsadzony brat Bruce'a Kulicka, a mianowicie Bob. Trzeba przyznać, że ma potencjał i wie jak zwrócić uwagę słuchacza. Nie ma problemu z wygrywaniem szybkich i rock;n rollowych riffów w stylu Blackmore'a co dowodzi taki „Breaking The Chains” czy „Hard Feelings”. Pojawiają się mroczniejsze i cięższe kawałki w postaci „Cradle To The Grave” i „Afterlife”. Graham momentami przypomina wokal roba Halforda, a to miłe zaskoczenie, a co do utworów czy tylko mi początek „We Wont be Forgotten” kojarzy się z riffem „Thunderstruck” Ac/dc? Nie zabrakło też coveru z repertuaru Rainbow i „All night long” brzmi tutaj jakby ciężej i to też miła niespodzianka.

Do płyty nie można mieć zastrzeżeń, bo kto zna Grahama Bonneta i jego twórczość, ten wie czego może się po nim spodziewać. Płyta utrzymana w stylu hard rockowym z nutką metalu czyli to do czego przyzwyczaił nas Graham. Każdy kto lubi Rainbow i Alcatrazz powinien posłuchać tej jedynej płyty Blackthorne. Na pewno nie pożałuje, bo to kawał solidnego grania.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz