Strony

niedziela, 8 grudnia 2013

TARCHON FIST - Heavy Metal Black Force (2013)

Zapewne dzisiaj mało kto kojarzy włoski zespół Tarchon Fist, który debiutował w 2008 roku albumem „Tarchon Fist”. Kapela powstała w 2005 roku i przez ostatnie lata nie wiele się działo w obozie włoskiej formacji. Przypominali o sobie za sprawą singla czy komplikacja, jednak co nie którzy czekali na nowy album, który pokaże zespół w lepszym świetle niż to miało miejsce na drugim albumie „Fighters” . Kapelę zasilił gitarzysta Sergio Rizza oraz wokalista Mirco Ramondo, który śpiewał na udanym debiutanckim albumie. Zespół wraca silny jak nigdy przedtem i to z nowym albumem zatytułowanym „Heavy Metal Black Force”.

Szata graficzna nie należała do mocnych stron zespołu, ale przecież taki banał nie może zdyskwalifikować płyty ani też wpłynąć na ocenę samej zawartości. Jasne może podziałać odstraszająco, ale czy nie warto dać szansy płycie, zwłaszcza że kapela już pokazała na debiucie że grać potrafi. W tym konkretnym przypadku okładka w żaden sposób nie oddaje stylu płyty, ani poziomu zawartej muzyki. Gdybyśmy poszli tropem szaty graficznej to muzyka musiała być niechlujna, chaotyczna i nie dopracowana, może nawet i nudna. Tak nie jest. Co ciekawe Tarchon Fist nie dość że nawiązał do poziomu i stylu z debiutu to jeszcze przebił tamten krążek w każdej sferze. Brzmienie jest bardziej soczyste, bardziej dopieszczone, a wszystko brzmi znacznie przejrzyściej. Sekcja rytmiczna nadaje całości mocy, ale też i urozmaicenia, przez co kompozycje nie są zagrane w jednej tonacji. Rozwój zespołu jest słyszalny. Mirco przechodzi na płycie sam siebie i to jest jego przedstawienie. To właśnie dzięki niemu kawałki są energiczne, zakorzenione w latach 80, ale też chwytliwe. Tarchon Fist dalej gra melodyjny heavy metal, w którym są echa heavy metalu lat 80, power metalu, a nawet NWOBHM. Co przesądza o atrakcyjności tej płyty to bez wątpienia przeboje, które mimo swojej prostej i wtórnej formie zapadają w pamięci i nie sposób oprzeć się ich melodiom. Stonowany i zarazem hymnowy „Play it Loud” dobrze obrazuje tą cechę. Poza tym Tarchonf Fist postawił na agresję, dynamikę, której brakowało właściwie od początku kariery zespołu. Wiecie co? W takiej konwencji zespół wypada wzorowo i wystarczy odpalić taką petardę jak „Knight of fate” . Rytmiczne granie przesiąknięte Hammerfall, które słychać w „I stole a Kiss The Devil” też wypada bardzo dobrze i płyta nie zwalnia tempa. Nieco hard rockowy „Heavy Metal Black Force” też prezentuje się wybornie, a wszystko za sprawą znakomitych popisów gitarowych i koncertowego refrenu. Jest też i dobry humor, który można uchwycić w „Student Attack” . Fani bardziej komercyjnego grania, powinni zachwycić się rockowym „You must feel your Heart” , który nasuwa twórczość Def Leppard i to w pozytywnym znaczeniu. Kolejnym mocnym punktem na płycie jest „Sweet Lady Rose” w którym słychać echa NWOBHM. Jak najlepiej zakończyć albumem? Oczywiście z hukiem i to też Tarchon Fist robi. Najpierw szybki hard rocker w postaci „Diavoli Neri”, a całość zamyka energiczny „Born To Kill” i to rzutuje dobrze na przyszłość Tarchon Fist.

Można było przepuszczać, że Tarchon Fist nagra kiedyś album równie melodyjny i chwytliwy co debiut, ale że nagra album jeszcze lepszy od „Tarchon Fist” to bym w życiu nie przypuszczał. Wszystko jest więcej i co ciekawe sam zespół jest w lepszej formie. Mirco stał się znakomitym wokalistą, który wie jak zrobić show, jak sprawić, żeby utwór zapadł w pamięci. Sama płyta jest oparta na chwytliwych melodiach, przebojach, a co za tym idzie, nie ma mowy o nudzie i chaosie. Album stał się najlepszym w karierze zespołu dzięki wpleceniu nieco agresji, dynamiki i szybkości. Jedno z największych pozytywnych zaskoczeń roku 2013. Zignorujcie kiepska okładkę i wcześniejsze przemyślenia na temat Tarchon Fist i sięgnijcie po nowy album. Kto wie, może będzie się tak dobrze bawić przy nowych kompozycjach włochów tak jak ja?


Ocena: 8.5/10

2 komentarze:

  1. Jeśli takie włoskie rym cim cim w Twojej ocenie zasługuje na 8,5/10 to niech nas wszech mogący ma w opiece przed takimi recenzentami !!!!!!!!!!
    Jesteś nieobiektywny w swoich ocenach,masz klapki na oczach jak koń(nie mam nic do koni) jeśli chodzi o power metal jak już dawno zauważyli co nie którzy odwiedzający tego bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak czytałem recenzje nowego Black Sabbath i wiele innych płyt z tego roku to też mógłbym podpisać się takim komentarzem jak ty tutaj. Czy naprawdę jest obiektywizm wśród słuchacza? Każdy czymś się kieruje, ma swoje kryteria, wymagania, czegoś oczekuje. Jeden szuka klona Helloween drugi coś świeżego, a drugiemu to wszystko jedno. Tarchon Fist nagrał bardoz dobry płytę, który ociera się o heavy metal, hard rock i power metal. Mnie to przekonuje. Co ci tutaj nie pasuje? Mirco znakomicie śpiewa i ma w sobie to coś. Kawałki zapadają w pamięci i nie wychwyciłem wypełniaczy. Płyta nic nie wnosi, ale ten zarzut można przypiąć do wielu płyt. Oceny powiadasz, każdy ma swoje i chyba nie sądzisz że każdy miał takie same jak ty, co? To jest moja skala i ja własnie w takiej widzę Tarchon Fist. Ludzie gorszymi płytami się zachwycają i wychwalają pod niebiosa. Czy tez im zarzucisz brak obiektywizmu? Raczej kwestia gustu. Zawsze możesz założyć swój własny blog z obiektywnym spojrzeniem:P Pozdrawiam

      Usuń