6 lat przyszło czekać
fanom holenderskiego zespołu o nazwie Conorach na jakiś znak życia.
Teraz kapela powraca z nowym albumem „Throught The Ages”, który
może śmiało konkurować z najlepszymi roku 2014. Zespół
swoją muzykę określa jako mieszankę folku, power metalu i heavy
metalu, a wszystko wzorowane na takich kapelach jak Freedom Call,
Falconer, Ensiferum czy Winterstorm. O ile debiut nie zrobił furory
i mało kto go pamięta, o tyle nowy album może zdobyć spore
uznanie wśród fanów power metalu.
Zespół nas
zabiera na wycieczkę po magicznym świecie, który wykreowali.
Ta wycieczka jest pełna emocji i niezapomnianych atrakcji i Conarach
postanowił zadowolić nie tylko fanów power metalu. Poza
typowym melodyjnym power metalem w stylu Helloween czy Freedom Call
mamy nawiązania do celtyckiej muzyki, do folkowego metalu spod znaku
Falconer czy Ensiferum. Okładka za wiele nie zdradza, ale z
pewnością podkreśla że zespół wszystko robi z
zaangażowaniem i dbałością o szczegóły. „The
Final Hour” to utwór od którego wszystko się
zaczyna. Tutaj poznajemy co tak naprawdę potrafi holenderski band.
Jacco De Wijs ma charyzmę i wszystkie inne atuty, które
czynią go wyjątkowym wokalistą. Dzięki niemu kapeli udaje się
balansować między folkiem, a power metalem i to z jakim skutkiem.
Szybka sekcja rytmiczna to element muzyki Conorach, który
przyprawia o szybsze bicie serca, zwłaszcza w przypadku takich
kompozycji jak „The Journey”. Odrobina epickiego
klimatu w „Messenger of Kings” sprawia, że płyta
jest urozmaicona i daleka od nużącej. Jeśli chodzi o kwestię
partii gitarowych to też nie ma powodów do zmartwień, bo
mamy tutaj sporą ilość energicznych i chwytliwych riffów, a
solówki zagrane są z pomysłem i werwą. Znakomicie to
obrazuje „Of Spices and Gold” czy rytmiczny
„Vengeance Descends”. Z solidnego materiału
wyróżnia się też zamykający album „Throughts of
the Waves”, w którym zespół w pełni oddaje
się folkowi.
I tak o to wyszedł z
tego całkiem przyjemny album, w którym mamy folk i power
metal, a wszystko tak skonstruowane by słuchacz miał przyjemność
z słuchania. Nie ma niczego oryginalnego, ani też perfekcyjnego,
ale jest to kawał solidnego grania, które dowodzi że wciąż
można nagrać w dzisiejszych czasach dobry album, który nie
musi być odkrywczy ani agresywny. Wystarcza odrobina chęci i
zapału.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz