Strony

sobota, 13 września 2014

HESSIAN - Bachelor of Black Arts (2014)

Wytwórnia StormSpell, która wydała płyty Blazon Stone czy Rocka Rollas ma dla nas kolejny ciekawy band. Tym razem jest to amerykański Hessian, który powstał w 2009 roku i w końcu doczekał się swojego pierwszego albumu w postaci „Bachelor of Black arts”. Nie powiem, tytuł, okładka tej płyty nazwa kapeli już przykuwają uwagę i dają do myślenia. Mówią że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, więc witamy w piekle.

Zespół nie kryje swoich fascynacji okultyzmem, ale pasuje do ich stylu właśnie ta tematyka. Są oryginalni na swój sposób. Z jednej strony przypominają fenomen Ghost i tutaj też nie brzmią jak wiele innych kapel. Znaleźli swój styl, w którym znajdziemy echa NWOBHM, Mercyful fate, Led Zeppelin czy też occult rockiem. Mieszanka jest o tyle ciekawe, bowiem zespół brzmi autentycznie jakby grali w latach 70. Coś pięknego i wszystko jest zrobione pod ten styl. Klimatyczna i dość mroczna okładka, czy taka przybrudzona produkcja. To wszystko ma znaczenie. Tak samo zresztą jak wokali pani Wason. Przyprawia o dreszcze i potrafi wprawić słuchacza w odpowiedni nastrój, a przecież w tej muzyce to jest najważniejsze. Materiał jest zwięzły i nie ma tutaj miejsca na pomyłki i chybione pomysły. Psychodeliczny „Eyebite” już przyprawia o gęsią skórę i pokazuje że tym razem jest to muzyka z innego wymiaru. Ponury klimat, bardziej wyszukane melodie i motywy, a wszystko po to żeby brzmieć jak nikt inny. Jest też tutaj miejsce dla szybkiego grania, przesiąkniętego NWOBHM i to niezmiernie cieszy, zwłaszcza gdy słucha się takiego hita jak „Old, Wild and Free”. Poza klimatem i nietypowym stylem, mamy coś co ucieszy fanów popisów gitarowych, bowiem Sali i Angus dobrze się bawią i słychać tą chemię oraz szaleństwo. Tego nie zastąpi żadna sztuczność i technika. „The Alchemist Blessing” to raj dla fanów doom metalu czy stoner rocka, no i przede wszystkim Black Sabbath. W „Funeral Disco” łatwo doszukać się wpływów Mercyful Fate czy Kinga Diamonda. Dalej mamy „Une Charogne” czyli hołd dla Iron Maiden i NWOBHM. Nieco rockowy „Iron Baby” ma coś z klimatów wczesnego Deep Purple, co też pokazuje jak zespół jest elastyczny i jak potrafi zaskakiwać. Całość zamyka dłuższy „Wtch Road”, który jest też najszybszym kawałkiem na płycie. Lepiej już nie można było zakończyć tego jakże wyjątkowego dzieła.

Ja wiem, że nie każdego jara taki typ muzyki, nie każdego jara okultystyczny rock/metal z domieszką doom metalu. Nie każdego musi też zachwycać nietypowy charakter i powiew oryginalności, ale Hessian zasługuje na uwagę i wysłuchanie. Jest to zespół inny niż wszystkie, a oni dopiero zaczynają swoją przygodę z muzyką. Jak ma się taki start, to można dobrze rokować jeśli chodzi o przyszłość kapeli. Był Ghost , teraz czas na Hessian.

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz