Strony

sobota, 13 września 2014

RIOT - Unleash The Fire (2014)

Grają od roku 1975, nagrali 15 albumów studyjnych, mieli ciężki okres, jednak przez te wszystkie lata amerykańska potęga heavy/speed/power metalu jaką bez wątpienia jest Riot trzymała wysoki poziom o jakim inne wielkie zespoły mogły pomarzyć. Mamy rok 2014, a Riot wciąż nagrywa nowy materiał, wciąż jest silny jak przed laty i wciąż zachwyca swoją muzyką. „Unleashed The Fire” to najlepszy dowodów w jakie formie jest zespół pomimo tylu lat i jaką potęgą wciąż jest. Nic się nie zmieniło, dalej jest to heavy/speed/power metal, wciąż jest to energiczne i bardzo melodyjne granie. Jest to Riot już nieco inny, bo tworzą go inni muzycy. Cieszy jednak fakt, że pojawił się w nim wokalista Jack starr Burning, a mianowicie Todd Micheal Hall. Wniósł on sporo świeżości i nadał nowej jakości Riot. Jest też nowy gitarzysta, a mianowicie Nick Lee który zachwyca lekkością, stylem gry, techniką, a przede wszystkim pomysłowością. Razem z Mikem Flyntzem tworzą zgrany duet i naprawdę płyta jest pełna ciekawych zagrywek, melodyjnych motów i pojedynków na solówki. Zresztą już z okładki można wiele wyczytać, zwłaszcza to że musi to być ciekawy album. To potwierdza już na wstępie znakomity „Ride Hard live free”. Melodyjne wejście, klimat lat 80, trochę gdzieś w tym echa Crystal Viper czy Jack Starr Burning. Jednak jest to wciąż stary poczciwy Riot. Dalej mamy żywiołowy „Metal Warrior”, który przypomina mi nieco Stormwarrior, ale jest to kawałek o rycerskim klimacie. Dwa hity na samym wstępie to akurat bardzo dobrze rokuje. Riot przyzwyczaił, że potrafi wtrącić nutkę thrash metalu do swojej muzyki i to po raz kolejny potwierdza w znakomitym „Fall From The Sky”. Pojawia się też ostrzejszy heavy metal co słychać w „Bring The Hammer Down” czy „Kill To Survive”. Jednak największa atrakcją stanowią takie melodyjne kompozycje, utrzymane w power metalowej konwencji. Dowodem na to jest „Unleash The Fire” , przebojowy „Fight Fight Fight” czy rytmiczny „Return to Outlaw”. Nawet spokojniejszy „Immortal” jest tutaj godny uwagi. Mamy do czynienia z równym i przemyślanym materiałem, który potrafi zaskoczyć nawet w najmniej odpowiednim momencie. Plusem jest to, że całość jest dojrzała i zagrana z polotem. Dzieje się naprawdę sporo, a każdy kto wychował się na Riot, każdy kto obecnie żyję takim metalem jak Crystal Viper czy Jack starr Burning ten będzie zachwycony. Riot mimo tylu lat wciąż trzyma wysoką formę i trzeba się z nimi liczyć na scenie.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz