Strony

czwartek, 13 listopada 2014

SKULL & BONES - The Cursed Island (2014)

Boom na piracki heavy metal trwa i chyba tak szybko nie zniknie. Był Arondight, Running Wild, ostatnio pojawił się Blazon Stone i Kingdom Waves. Do tego grona w tym roku dołącza Argentyński Skull & Bones. Ta młoda formacja bierze na tapetę historie związane z piratami. Te prawdziwe, jak i te które zostały owiane mitem. To wszystko jest wypełnione epickim power metalem z domieszką folk metalu. Czy to już nie czyni debiutancki album „The Curse Island” prawdziwym skarbem dla fanów Alestorm, Running Wild czy Kingdom Waves?

Właściwie każdy wie czego można się spodziewać od takiej płyty. Dobrej zabawy, radości, chwytliwych melodii, pirackiego klimatu i tych ich rozpoznawalnych chórków. Wszystko się przewija w muzyce Skull & Bones, lecz jest to przede wszystkim kapela heavy metalowa. Power metal jest tutaj dodatkiem, zresztą jak elementy symfoniczne czy folkowe. Mają one jednak znaczenie, bo właśnie to dzięki nim płyta ma taką przestrzeń, taką przebojowość i bije z niej taka radość. Nadaje to płycie odpowiedniego klimatu, co sprawa że płyta brzmi autentycznie i możemy identyfikować się z tym pirackim światem. Znakomitą prezentację tego albumu robi już sama okładka. Udało się tutaj zawrzeć przede wszystkim klimat pirackich opowieści. Jest wyspa, jest pirat i morze, czyli wszystko to czego trzeba. Płyta została wydana o własnych siłach przez zespół. Może brzmienie tutaj nie jest najwyższych lotów, ale przynajmniej wpasowuje się w riffy i metalową konwencję. Wszystko w tym zespole kręci się właściwie wokół gitarzysty Tomasa Vaga i wokalisty Franco Tempesta. Obaj są filarami muzyki Skull & Bones. Tomas wygrywa sporo udanych riffów i można go pochwalić za sporą dawkę szybkich, energicznych solówek i riffów. Nie jednemu momentami na myśl przyjdzie Running Wild. Znakomicie też dopasowano wokal Franco, który ma w sobie coś z prawdziwego kapitana. Pierwsze minuty spędzone z takimi kawałkami jak „The Chest Of Billy Bones” i „Ready for Quest” sprawiają że nabieramy pewności co do kapeli, ale też upewniamy się, że nie tylko nazwa nawiązuje do Running Wild. Dużo intr na tej płycie i taki „Set Sail” to plagiat Running Wild w pełni. Nie przeszkadza mi to w żaden sposób. „Rum For The Crew” też nie szczędzi zapożyczeń z Running Wild. Znakomicie tutaj wplątano folk i power metal. Im dalej w las tym więcej hitów i „Long John Silver” wyróżnia się pirackim refrenem i bardziej wyeksponowanymi klawiszami. Klimat „Death & Treasure” przypomina mi ten z albumu Kingdom Waves. Brzmi to jak piracka opowieść aniżeli stricte utwór muzyczny. Końcowa faza płyty nieco mniej emocjonująca, ale na pewno warta uwagi.

Gdyby dać tak lepsze brzmienie i nieco dopracować niektóre utwory to można by dyskutować o naprawdę znakomitym albumie. Tak pozostaje niedosyt. Skull & Bones jednak pokazał, że zapał, chęć do grania i pomysłowość może przynieść pożądany efekt. Miło jest widzieć, że kolejny zespół nawiązuje do Running Wild, że tematyka piratów nie jest w pełni wyczerpana, co mogłoby zwiastować ich skromna liczba na ostatniej płycie Rock'n Rolfa.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz