Bo amerykańskiego
heavy/power metalu nigdy za wiele. W tym roku gatunek power metal
jest obfity w bardzo dobre albumy i nawet mało znane kapele, lub te
debiutujące radzą sobie całkiem dobrze, nie zostawiając
konkurencję daleko w przodzie. O Steel kingdom pewnie nie wielu
słyszało i w sumie nic dziwnego. Nagrali w 2008 r debiutancki album
i teraz po 6 latach przerwy powrócili z nowym albumem, który
nosił tytuł „My Illusion”. Nie jest to stricte amerykański
power metal o jakim myślimy. Zresztą czy ta okładka może kłamać?
Już patrząc na okładkę,
można wydedukować, że będzie to raczej materiał przesiąknięty
włoskim power metalem spod znaku Dragonhammer, czy niemieckim spod
znaku Helloween. Może nie do końca tak jest, bowiem w muzyce Steel
Kingdom można bez problemu doszukać się progresywnego grania, a
nawet heavy metalu, co zresztą znajduje potwierdzenie w „I
Reveal”. Gdyby tak zagłębić się w to co gra zespół
to byłoby to znacznie trudniejsze. Nie tylko jest tutaj power metal,
a jak już jest to też nie jest dominujący. Pojawia się przede
wszystkim w znakomitym, rozpędzonym „Introlerance”
czy ostrzejszym „Led Stray”. Jednak często
pojawiają się wątpliwości. „Another Voice” już
daje do myślenia i gdybania. Jest tutaj progresywność, a nawet coś
z rocka. Zespół nie boi się eksperymentów, co słychać
w dość przekombinowanym „Isolation”. Najwięcej
emocji wzbudza bez wątpienia „Passive „Restrains”.
Nie jest to do końca metal, ani rock. Ciekawa mieszanka, nie tylko
różnych patentów, ale też różnych nastroi.
Ten utwór to też niezbity dowód, że zespół
grać potrafi, a gitarzyści Mike i Jeff to potęga tego zespołu.
Jest czym się zachwycić, a to już połowa sukcesu.
Nieco nie równy
materiał, brak hitów to największa bolączka tego albumu.
Nie brakuje mimo tego ciekawych momentów i właściwie jest to
album który miło się słucha. Jednak za parę miesięcy już
nikt nie będzie pamiętał o tej płycie. Tak, więc tylko dla
zagorzałych fanów tego gatunku.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz