Witamy z powrotem
brytyjski band o nazwie Jaguar, który rozpoczynał karierę w
1979 roku i wydał kilka dobrych albumów utrzymanych w NWOBHM.
Potem się rozpadli i powrócili w 1998 roku. W tym okresie
nagrali dwa wydawnictwa i potem znów nastały ciężkie czasy
dla Jaguara. Wytrwali najwierniejsi fani zespołu i w nagrodę
dostali nowy album zatytułowany „Metal X”.
Wiele osób musiało
zwątpić czy Jaguar jeszcze działa, bo w końcu od 11 lat nie
wydali nowego wydawnictwa. Ostatni był „Run Ragged” i to też
nie było nic nadzwyczajnego. Przez te 11 lat pojawiło się kilka
komplikacji i album koncertowy, ale dla fanów NWOBHM to było
za mało. Przez tak długi czas można by stworzyć dzieło idealne,
bez skazy, a jednak Jaguar nagrywa tylko dobry/ bardzo dobry. Pisze
tylko, bo potencjał był na znacznie więcej. Przybrudzone brzmienie
wyjęte z lat 80 odzwierciedla tamte czasy i w połączeniu ze
specyficznym wokalem Jammiego daje to pożądany efekt. Przenosimy
się w czasie do ery NWOBHM. Już otwieracz „Warts & All”
z klimatycznym basem, wbija w fotel. Trochę Iron Maiden, trochę
Angel Witch, ale nie ma mowy o bezczelnym kopiowaniu tych kapel.
Jaguar gra swoje i przy tym dobrze się bawi. Kolejnym mocnym atutem
tej płyty jest energia i nie brakuje szybkich kawałków co
zespół potwierdza takim „New tricks” czy „X
wing”. Płyta nie jest monotonna i pojawiają się pewne
urozmaicenia jak choćby dawka hard rocka w „Out of Time”
czy speed metalu w „Fair Wind of Fire”. Może
gitarzysta nie daje się poznać jako super instrumentalista, ale wie
jak zabawić słuchacza i jak zagrać solidny riff. To przyczynia się
do tego, że materiał jest równy i nie ma właściwie
słabszych momentów. Najlepiej prezentują się na płycie
szybkie utwory pokroju „Horse”. Brzmi to jak Iron
Maiden w przyspieszeniu. Nie mam nic przeciwko takim rozwiązaniom,
dopóki ma to kopa i zapada w pamięci. Czy można chcieć
czegoś więcej?
Upływ czasu nie
zaszkodził zespołowi, mam nawet wrażenie że pozwolił im zebrać
siły i nagrać bardzo udany album. Jest energia, jest przebojowość,
jest solidny materiał. Najważniejsze że jest klimat starych płyt
NWOBHM, bo dzisiaj ciężko o taką muzykę. Mam nadzieję, że na
następny album nie będziemy musieli czekać aż 11 lat.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz