Ewolucja to idealne słowo by
określić to co spotkało norweski band o nazwie Enslaved. Zespół zaczynał karierę w 1991 r i wtedy
zaczynali jako band grający Black metal. Z tego słynął ten zespół wielu właśnie ten okres zespołu najbardziej
sobie ceni. Z czasem Enslaved zaczął
odchodzić od stricte brutalnego i niszowego Black metalu, na rzecz bardziej
progresywnego grania, w którym dochodzi do skrzyżowania death metalu, Black metalu
i psychodelicznego rocka. Najnowszy album
zatytułowany „In Times” to już 13 album tej formacji, który potwierdza że
zespół jest w świetnej formie i nie zamierza rzucać broni. Co ciekawe szukają
innowacyjnych rozwiązań, tylko po to
żeby ich muzyka była świeża i pomysłowa.
Enslaved na przestrzeni lat dojrzał i teraz stawia na zróżnicowane
motywy, na bardziej złożoną konstrukcję, na bardziej wyszukane melodie . Taki
styl Enslaved sprawia, że zostajemy wciągnięci w magiczny świat i chcemy w nim
dłużej pozostać. Jak przystało na zespół
tej klasy mamy świetne, ostre, ale zarazem nowoczesne brzmienie. Jest ciekawa i dająca do myślenia okładka,
która również jest zrobiona na styl różnych płyt z kręgu core czy death metalu.
Na płycie mamy właściwie 6 kolosów
dających ponad 50 minut muzyki. „Thurisaz Dreaming” to idealny
kawałek na sam start, bowiem jest szybki i niezwykle energiczny. Nie brakuje
też w nim momentów wolniejszych, bardziej melancholijnych. Najbardziej podoba mi się brutalność, energia
i konstrukcję melodyjnego death metalu. Zespół odważył się wtrącić rocka i
elementy nowoczesnego metalu i efektem tego jest „Building with Fire” . Ten
utwór ukazuje też wokal Grutle i przede wszystko to jak uzdolniony jest i jak
wiele potrafi nim zdziałać. To jest nie tylko agresja, ale jest też nutka
spokoju i psychodelicznego klimatu. Fani
szybkiego tempa i ciekawych melodii powinni zwrócić uwagę na „One
Thousand Years of Rain” czy 10 minutowy „In Times”. Z kolei „Nauthir Bleeding” czy zamykający
album „Daylight” to kawałki skierowane do fanów klimatycznego grania,
gdzie liczy się ciekawy pomysł, nietypowa aranżacja i element zaskoczenia. Właściwie materiał jest równy i przemyślany,
tak więc nie ma się do czego przyczepić. Enslaved podąża w ciekawym kierunku i
pokazują że death/Black metal nie musi być do bólu schematyczny. To już nieco
inny styl, ale udało się wnieść powiew świeżości do muzyki norweskiej formacji,
jednocześnie nie zrywając z z dotychczasową twórczością. Brawo.
Ocena: 8/10
Fajnie jest widzieć, że przekonujesz się ostatnio do cięższego grania, ale ponownie uwaga - tekst w bloku się zlewa, rozbijaj go, nie tylko dla mnie, ale też innych czytelników. Pozdro :)
OdpowiedzUsuń