Pete Ahonen to znana
postać w świecie muzyki określanej melodyjnego heavy/power metal.
Jest to lider dwóch znaczących kapel, które
reprezentują fińską scenę heavy metalową. Mowa tutaj o Burning
Point i jego brat bliźniak w postaci Ghost Machinery. Kapele te są
ze sobą powiązane, nie tylko za sprawą Pete'a, ale też przez
podobny styl w jaki obracają się obie kapele. Burning Point
pozyskał byłą wokalistkę Battle Beast i radzi sobie całkiem
dobrze. Jak wygląda sprawa z Ghost Machinery? Mieli pewny zastój,
ale teraz po 5 latach powracają z nowym materiałem i z pewnością
„Evil Undertow” to taki Ghost Machinery w pigułce.
Melodyjność to główny
składnik tego krążka, to właśnie ona jest tym do czego zawsze
dąży Ghost Machinery. Niezależnie czy stylistycznie wkraczają w
rejony hard rocka, heavy metalu, czy power metalu, grunt żeby
wszystko było łatwo przyswajalne i przebojowe. Tutaj liczy się
właśnie to jak zapaść w pamięci, to jak trafi się do słuchacza.
Najlepszą drogą są przeboje i udane melodie. Na nowym albumie
finów tego wszystkiego jest pod dostatkiem i właściwie od
samego początku wiadomo, że mamy do czynienia z melodyjnym heavy
metalem. Nie do końca pasuje do tego wszystkiego mroczna i nieco
nowoczesna okładka. Na szczęście zespół pozostaje wiernym
tradycyjnym rozwiązaniom jeśli chodzi o sam materiał jak i
brzmienie. Jednym kontrowersyjnym elementem w muzyce Ghoste Machinery
są nieco słodkie klawisze, które mogą irytować.
Jednocześnie to dzięki nim całość jest niezwykle melodyjna i ma
większą przestrzeń. Dzięki nim proste kawałki jak otwierający
„Army of strangers” brzmią o wiele lepiej. Ta
płyta to przede wszystkim bardzo dobra warstwa instrumentalna, która
jest urozmaicona i przemyślana. Nie ma mowy o stagnacji i wałkowaniu
tych samych motywów w kółko. Kawał dobrej roboty
odwalił tutaj Pete oraz gitarzysta Mikko. Jest rytmiczność, jest
prostota i chwytliwość, a to wszystko przyczynia się do łatwego
odbioru płyty. Dobre popisy gitarowe to choćby atut stonowanego
„Kingdom of Decay”, który pokazuje na czym
polega melodyjny heavy metal. Pierwszym takim prawdziwym power
metalowym hitem jest „Go to Hell” i zdecydowanie to
jest to w czym zespół się naprawdę sprawdza. Słodkość i
nadmierne wykorzystanie klawiszy nieco odbiły się na jakości
tytułowego „Evil Undertow”, który jest
troszkę nijaki. Nie zabrakło też miejsca dla AOR i spokojnego hard
rocka i dowodem na to jest „Brave Face”, czy
melodyjny „Tools of the Trade” czy rockowy „Lost
to Love”. Co ciekawe największy hit z tej płyty znajduje
się na jej końcu. „The Last line of Defense” to
taki prosty, pełen pozytywnej energii przebój. Zespół
definitywnie lepiej wypada właśnie w takich power metalowych
petardach. Stara szkoła grania europejskiego power metalu i co
ciekawe wszyscy jakoś lepiej wypadają w tym kawałku. Zwłaszcza
wokal Pete'a jest jakoś taki mocniejszy i bardziej wyrazisty.
Ghost Machinery przerywa
milczenie i wraca z nowym albumem, który pokazuje co to znaczy
melodyjny heavy metal na wysokim poziomie. Panowie może nie
zaskakują niczym nowym, ale umacniają swoją pozycję. Znajdziemy
tutaj mieszankę hard rocka, heavy i power metalu, a wszystko tak
zmieszane by melodyjność czy przebojowość grały tu pierwsze
skrzypce. Ghost Machinery na „Evil Undertow” pokazuje przede
wszystkim fińską tradycję w graniu melodyjnego heavy metalu. Dobra
robota!
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz