Jaki ma być thrash
metal? Ma być agresywny, dynamiczny, pełen energii, urozmaicenia i
pozbawiony wszelkich półśrodków, który tylko
szkodzą całości. Taka muzyka powinna być na wysokim poziomie
technicznym, a tematycznie ma być pesymistycznie. Zazwyczaj taka
muzyka powinna mieć nieco mroczny klimat i bardziej przybrudzone
brzmienie. Im klasycznie tym lepiej. Tak więc miłe są nawiązania
do takich klasycznych bandów jak Anthrax, Megadeth czy
Overkill. W tym roku bardzo udanym debiutem jest „Fear” . Jest to
pierwszy album jaki wydała grupa Phrenetix. Młoda formacja pochodzi
z Litwy i działa od 2011r. Ich celem jest grac agresywny, energiczny
old schoolowy thrash metal w stylu lat 80 czy 90. I jest przed nimi
świetlana przyszłość i to można wywnioskować po „Fear”.
Nic tutaj nie zrodziło
się przypadkiem czy też na bazie tylko cytatów z innych
kapel. Ta formacja ma pomysł na siebie, potrafi zagrać thrash metal
w starym stylu i to na wysokim poziomie. Wszystko to czego oczekujemy
od tego typu grania z pewnością znajdziemy właśnie na „Fear”.
Mamy rok 2015, a ta płyta brzmi jakby została nagrana kilkanaście
lat temu. Panowie nie bawią się w eksperymenty, przez co płyta
brzmi autentycznie i szczerze. Od samego początku do samego jest to
prawdziwa jazda bez trzymanki w starym stylu. Zespół zdobywa
uznanie i nasze zainteresowanie na pewno dzięki samej liderce Linie.
Lina to wokalistka i zarówno gitarzystka która napędza
zespół. Nie tak łatwo się kapnąć że mamy do czynienia z
kobiecym wokalem. Maniera i styl śpiewania pokrywa się w wielu
momentach z wokalistami z wielu znanych kapel. To jest właśnie taki
mały trick Litewskiej formacji. Lina śpiewa agresywnie i nie
szczędzi swego gardła, co tylko podkreśla agresywność materiału.
Dobra i zgrana sekcja rytmiczna, do tego ciekawy popisy gitarowe i
zapadające w głowie motywy główny to kolejne atuty tego
zespoły, które punktują na „Fear”. Cały czas na płycie
się coś dzieje, przez co nie ma mowy o nudzie. Sam otwieracz już
jest bardzo klasycznym kawałkiem. Słuchając „Ruined by
Ambition” mam skojarzenia z Megadeth, Anthrax czy Overkill.
Nie ma w tym nic złego, ponieważ band ma swoje interpretacje i
pomysły. Mocny riff, odpowiednia szybkość, chwytliwy refren i to
wszystko sprawia, że zespół od samego początku robi dobre
wrażenie. Nie brakuje nieco wolniejszych momentów, w których
zespół pokazuje swoje bardziej heavy/speed metalowe oblicze.
Dobrym tego przejawem jest „Time To Act”. Zespół
płynie przechodzi między motywami i nie mają większych problemów
z stworzeniem ciekawych i chwytliwych melodii. Dzięki temu taki
„Posera” ma charakter czysto przebojowy, choć jest
to thrash metalowa petarda. Kolejny jakże udanym kawałkiem na
płycie jest rytmiczny i rozpędzony „Piece of Life”.
Sekcja rytmiczna odgrywa kluczową rolę w zespole, bo to ona nadaję
przestrzeni i jest dobrym gruntem pod każdy kawałek. Bardzo dobrze
ją słychać w nieco progresywnym „Unconscious Game”.
Phrenetix nie ma czasu na jakieś spowolnienia i właściwie do
samego końca serwuje nam petardy. „Muddy Tale” i
zamykający „Art of Jail” to bardzo dobre
zwieńczenie tego solidnego dzieła.
Litwa to nie jest stolica
thrash metalu tym bardziej zaskakuje jakość „Fear”. Mamy tutaj
przede wszystkim wpływy amerykańskich kapel i to słychać na
każdym kroku. Kapela młoda i właśćiwie wszystko przed nią, ale
tym albumem pokazali że znają się na rzeczy i jeszcze nie raz o
nich usłyszymy. „Fear” należy pochwalić za klimatyczną
okładkę, stylistykę na wzór lat 80 czy 90 no i przemyślany
i udany materiał, który zaskakuje swoją solidnością. Kawał
dobrej roboty!
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz