Strony

piątek, 5 sierpnia 2016

NITROVILLE - Cheating the hangman (2016)

Czas na hard rockowe szaleństwo i każdy kto wychował się na twórczości Ac/Dc, ZZ Top, Def Leppard, Motorhead, Bonfire, czy Dokken ten bez wątpienia pokocha twórczość Nitroville. Jest t o młody band przed którym jest świetlana przyszłość. Kapela powstała w 2010r i od tamtego czasu nagrała dwa albumy. Najnowszy zatytułowany „Cheating The Hangman” ukazał się w tym roku i jest to jedna z najciekawszych premier w kategorii hard rock.

W muzyce Nitroville łatwo doszukać się wpływów klasycznych kapel hard rockowych i przemawiają przez najnowsze dzieło Brytyjczyków lata 80. Jakoś specjalnie się z tym nie kryją. Brzmią autentycznie, a ich muzyka to czyste szaleństwo. Nie brakuje pozytywnej energii, mocnych riffów i łatwo w padających w ucho refrenów. Nowy album kipi energią i słucha się go nadzwyczaj dobrze. Jego sukces tkwi nie tyle w samych kompozycjach i stylu kapeli. Spora zasługa w specyficznym wokalu Toli Lamont, która nadaję całości wyjątkowego charakteru. Nie da się pomylić Nitroville z innym bandem. Kolejnym ważnym elementem tej układanki, bez którego nie byłoby tej kapeli to gitarzysta Kurt Michael Boeck. Stawia on na prostotę, chwytliwość i hard rockowe szaleństwo. To przedkłada się na jakość kompozycji i samą przebojowość tej płyty. Nie ma tutaj słabych kawałków, czy momentów które powodują że kapela traci w naszych oczach. Otwierający „Motorocker” już wprawia dobry nastrój. Można poczuć wibrację starych płyt Dokken, Ac/Dc czy Def Leppard. Mocny wokal, energiczny riff i już jestem totalnie zauroczony. Nie trzeba jednak tak wiele do szczęścia. Dalej mamy bluesowy „Louisiana Bone” , który ma coś z starego Deep Purple i Ac/Dc. Właśnie tak powinien brzmieć hard rock na najwyższym poziomie. Najszybszym kawałkiem na płycie jest speed metalowy „Spitfire”, który ma w sobie pewne cechy Motorhead. Hitem na miarę wielkości Ac/Dc jest żywiołowy „Cheating the Hangman” czy szybszy „Take a Stand”. Mimo braku oryginalności zespół potrafi zauroczyć lekkością i dbałością o szczegóły. Kawał dobrego hard rocka tutaj znajdziemy i co może podobać się to nacisk na klasyczne brzmienie i rozwiązania. Właśnie takie przeboje jak „Dead mans Hand” czy melodyjny „danger zone” czynią ten album prawdziwą ucztą dla fanów gatunku.

Nitroville tak naprawdę rozpoczął swoją przygodę z muzyką i jest to obiecujący start. Drugi album w postaci „Cheating the hangman” to gratka dla fanów klasycznych albumów Bonfire, Dokken, czy Ac/Dc. Mało tutaj oryginalności, ale zespół nadrabia pomysłami i wykonaniem. Materiał dopieszczony i nie ma tutaj mowy o jakimkolwiek zawodzie. Hard rockowe szaleństwo na wysokim poziomie.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz