Strony

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

VISIONS OF ATLANTIS - Old Routes New Waters (2016)

Zmiany, zmiany w austriackim Visions of Atlantis, który po dzień dzisiejszy jest wliczany do tych kluczowych zespołów grających symfoniczny power metal. Zespół słynął do tej pory z przebojowości, z ciekawych wokalistek i pomysłów. Album „Delta” z 2011 r udowodnił, że kapela jeszcze wszystkiego nie pokazał i właściwie nabierała rozpędu. Niestety rok 2013 doprowadził do dwóch zmian. Dwie kluczowe osoby odeszły z zespołu i tak Maxi Nil i Mario Plan przestali być częścią Visions of Atlantis. W ich miejsce zatrudniono Clementine Delauney i znany z Dragony Siegfried Samer. Kiedy w ogóle przyjrzymy się składowi to można dostrzec kilka zmian względem „Ethera”. Pojawiają się ponownie klawiszowiec Chris Kamper, gitarzysta Werner Fiedler i basista Mike Koren, którzy twrozyli pierwszy skład zespołu. W taki oto sposób na nowej epce w postaci „Old routes – New Waters” zespół próbuje zmierzyć się ze swoją przeszłością i pierwszymi trzema albumami. . Udało się zebrać niemal klasyczny skład, udało się stworzyć ciekawy klimat i na nowo zagrać nam znane kawałki z pierwszych trzech albumów. Jednak co ja poczułem podczas odsłuchu to nic poza rozczarowanie. Była nadzieja, że zmiany pozwolą zespołowi się otworzyć na nowe rejony, pozwolą wyzwolić się muzykom, a może nawet natchną do czegoś wielkiego. Niestety nowe dzieło pokazuje brak pomysłów i pójście w stronę komercyjności. Czyżby zespół pozazdrościł sukcesów Nightwish czy Within Temptation? To nie tędy droga i oby zespół to szybko zauważył. Choć na „Old Routes- new Waters” mamy tylko 5 utworów to i tak wydaję się to drogą przez męki. Jasne pojawiają się ciekawe momenty i ciekawe zagrywki, ale całość jest niespójna i jakaś bez wyrazu. „Lovebearing Storm” może i jest dynamiczny, może i ma w sobie power metal, jednak końcowy efekt nie powala. Brzmi to troszkę chaotycznie i sztucznie. Nie ma klimatu, a moc uleciała jakby z tego zespołu. Nieco progresywny i przekombinowany „Lost” wyróżnia się przebojowością i melodyjnymi solówkami. Jest to lekki kawałek, ale może się podobać. Ballada w postaci „Winternight” też wypada jakoś tak blado i raczej negatywnie nastawia słuchacza do całości. „Seven Seas” też sporo stracił w porównaniu z oryginalną wersją. Również zawodzi spokojniejszy „Last Shut of Your Eyes”. Visions of Atlantis chce wrócić do swoich początków, wrócić do formy z pierwszych płyt. Póki co na chęciach się skończyło. Pozostał niesmak i wielkie rozczarowanie i aż strach pomyśleć jak będzie brzmiał kolejny pełnometrażowy krążek tej formacji.

Ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz