Nie często ma się
styczność z melodyjnym power metalem z Indonezji. Zwłaszcza, że
zespoły z tamtego rejonu nie są aż tak promowane jak te w Europie.
Słuchając Valerian i ich debiutanckiego albumu „Stardust
Revelation” to można odnieść wrażenie, że ten aspekt się
zmienia. Mają szanse zaistnieć na dobre na rynku muzycznym,
zwłaszcza że ich krążek to prawdziwa uczta dla fanów
Freedom Call, Helloween, Gamma Ray, Angra czy Stratovarius. Valerian
gra melodyjny power metal w nieco słodkiej formule. Jednym może
podobać się taka konwencja, zwłaszcza że główną rolę
odgrywają nieco dyskotekowe klawisze. Na pewno nie braknie
przeciwników tej kapeli zwłaszcza, że może taki styl
irytować. Dzięki zagrywkom klawiszowca Daniela całość brzmi
melodyjnie, a momentami bardzo progresywnie. Jasne to co znajdziemy
na „Stardust Revelation” nie jest czymś oryginalnym i
zaskakującym, ale ma w sobie to coś co sprawia, że płyta zostaje
na długo w pamięci. Kiedy wtórność jest wszechobecna, to
trzeba nadrabiać w innych kwestiach. Ridwan nadaje całości pazura
i takiej lekkości. Jego wokal idealnie pasuje do tego co gra ten
band. Motorem napędowym kapeli jest bez wątpienia duet gitarowy
jaki tworzą Dimas i Harman. Ich wyczyny są na poziomie i w sumie
panowie nadrabiają energią i pomysłowością. Chwytliwość jest
tutaj rozwiązaniem na wszelkie problemy i czyni album o wiele
ciekawszym. Dobrze wypadają kompozycje osadzone w klimatach
Helloween i mam tutaj na myśli „In your Hand” czy
„Symphony of Endless Desire”. Typowy symfoniczny
power metal można tak naprawdę dostrzec w tytułowym „Stardust
Revolution”. Może i jest to słodkie i oklepane, ale przypomina
klasyczne płyty power metalowe z lat 90. Dobrze wypada też
dynamiczny „Hereos Land Odyssey”, który
nasuwa nam twórczość Rhapsody of Fire. Podobne skojarzenia
wywołuje podniosły „Sinner's Euphoria”. Dalej
mamy dynamiczny „My Everlasting” i zadziorny
„Glorious Anthem”, który mają coś z Gamma
Ray. Jest pozytywna energia, słodki klimat i radość z grania.
Kiedy każdy utwór jest chwytliwy i ma ciekawą melodię to
można przebaczyć wtórność i kilka wad, które się
pojawiają na debiutanckim krążku. Całościowo „Stardust
Revelation” broni się i może nawet się podobać.
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz