Strony

niedziela, 4 września 2016

VALERIAN - Stardust Revolution (2016)

Nie często ma się styczność z melodyjnym power metalem z Indonezji. Zwłaszcza, że zespoły z tamtego rejonu nie są aż tak promowane jak te w Europie. Słuchając Valerian i ich debiutanckiego albumu „Stardust Revelation” to można odnieść wrażenie, że ten aspekt się zmienia. Mają szanse zaistnieć na dobre na rynku muzycznym, zwłaszcza że ich krążek to prawdziwa uczta dla fanów Freedom Call, Helloween, Gamma Ray, Angra czy Stratovarius. Valerian gra melodyjny power metal w nieco słodkiej formule. Jednym może podobać się taka konwencja, zwłaszcza że główną rolę odgrywają nieco dyskotekowe klawisze. Na pewno nie braknie przeciwników tej kapeli zwłaszcza, że może taki styl irytować. Dzięki zagrywkom klawiszowca Daniela całość brzmi melodyjnie, a momentami bardzo progresywnie. Jasne to co znajdziemy na „Stardust Revelation” nie jest czymś oryginalnym i zaskakującym, ale ma w sobie to coś co sprawia, że płyta zostaje na długo w pamięci. Kiedy wtórność jest wszechobecna, to trzeba nadrabiać w innych kwestiach. Ridwan nadaje całości pazura i takiej lekkości. Jego wokal idealnie pasuje do tego co gra ten band. Motorem napędowym kapeli jest bez wątpienia duet gitarowy jaki tworzą Dimas i Harman. Ich wyczyny są na poziomie i w sumie panowie nadrabiają energią i pomysłowością. Chwytliwość jest tutaj rozwiązaniem na wszelkie problemy i czyni album o wiele ciekawszym. Dobrze wypadają kompozycje osadzone w klimatach Helloween i mam tutaj na myśli „In your Hand” czy „Symphony of Endless Desire”. Typowy symfoniczny power metal można tak naprawdę dostrzec w tytułowym „Stardust Revolution”. Może i jest to słodkie i oklepane, ale przypomina klasyczne płyty power metalowe z lat 90. Dobrze wypada też dynamiczny „Hereos Land Odyssey”, który nasuwa nam twórczość Rhapsody of Fire. Podobne skojarzenia wywołuje podniosły „Sinner's Euphoria”. Dalej mamy dynamiczny „My Everlasting” i zadziorny „Glorious Anthem”, który mają coś z Gamma Ray. Jest pozytywna energia, słodki klimat i radość z grania. Kiedy każdy utwór jest chwytliwy i ma ciekawą melodię to można przebaczyć wtórność i kilka wad, które się pojawiają na debiutanckim krążku. Całościowo „Stardust Revelation” broni się i może nawet się podobać.

Ocena: 7.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz