Pojedynek między Sabaton, a Civil war wciąż trwa i póki co
bitwy wygrywa Civil war, a choćby z tego względu, że ich ostatnie
dwa albumy to nie tylko power metal w stylu Sabaton czy Astral Doors,
to również muzyka z polotem i pomysłem. Sabaton nieco
osłabiony radzi sobie jak może by nie stracić swojej pozycji.
„Heroes” był nijaki i w sumie dopiero „the last stand”
przywrócił nadzieję w Sabaton. Jak na złość w tym roku
nowy album postanowił również wydać Civil War, który
tworzą dawni muzycy Sabaton. To odejście wyszło im na dobre, bo
stworzyli własny band i to jeszcze taki co tworzy wysokiej klasy
heavy/power metal. Dwa pierwsze albumy to potwierdziły, z naciskiem
na „Gods and Generals”, który zaskoczył formą i
przebojowością. Czekałem na „The last Full Measure” w sumie z
trzech powodów. Pierwszy była ciekawość, czy zespół
nagra równie udaną kontynuację poprzednika. Drugi był efekt
starcia nowych płyt Sabaton i Civil War. Trzecim powodem był głos
Nilsa Patrika Johanssona, który uwielbiam.
„The last Full Measure” nawet pod względem tytułu czy okładki
nasuwa na myśl najnowszy krążek Sabaton. Civil War jednak gra
dalej swoje i nie ma mowy tutaj o jakiś eksperymentach. Na pewno nie
jest to granie na jedno kopyto i pojawia się element zróżnicowania.
Dalej mamy melodyjny i energiczny heavy/power metal, w którym
słychać echa twórczości Sabaton. To też jest do
zaakceptowania przy fakcie, że zespół tworzą dawni muzycy
Sabaton. Jeśli chodzi o sam materiał to płyta ani rozczarowuje
ani tez nie powala. Dostajemy bardzo dobry album, który miło
się słucha. Nie brakuje przebojów, petard czy ostrych
riffów. Ogólnie Petrus i Rikard wygrywają ciekawe
riffy i słychać, że bardzo dobrze się uzupełniają. Jest
melodyjność, podniosłość i nutka agresji. Jeśli mam do czegoś
się przeczepić to do konstrukcji czy formy. To sprawia, że
wszystko jest jakieś takie przewidywalne i nieco bez wyrazu. Album
się broni solidnością i w miarę równymi kompozycjami.
„Road to Victory” to dobry otwieracz, który
jeszcze lepiej sprawdził się w roli singla. Nutka progresywności,
nutka tajemniczości wdziera się w „Deliverance” i
jest to mocny kawałek.”Savannah” swoją
konstrukcją nasuwa twórczość bardziej Astral Doors aniżeli
Sabaton. Nieco zaskakuje taki folkowy i radosny „Tombstone”
z wyraźnymi wpływami Wuthering Heights. Więcej rycerskiego
charakteru, epickości mamy w marszowym „America”,
który też pokazuje zespół z troszkę innej strony.
Jednym z największych hitów na płycie jest „ A tale
that should never be told”, która wpisuje w
standardy Sabaton. Kompozycja może taka typowa, ale szybko zapada w
pamięci dzięki chwytliwemu refrenowi i ciekawymi partiami
klawiszowymi. Nils mimo upływu czasu nie traci na jakości i jego
wokal zawsze jest taki drapieżny i wciągający. To dzięki niemu
Civil War jest tak wartościowym i wyjątkowym zespołem. Nieco
mroczniejszy i zadziorniejszy jest „Gangs of New York”
i w sumie też jest to pozytywne zaskoczenie albumu. Z power
metalowych petard pozwolę wyróżnić sobie rozpędzony
„Gladiator”, który imponuje szybkim tempem i
ostrym riffem. Civil War jak dla może iść właśnie w takim
kierunku. Na płycie sporo jest marszowego tempa i epickich
patentów. Dobrze to obrazuje „People of the Abyss”
czy tytułowy „The last Full measure”. Całość
zamyka stonowany „The aftermath”.
Nie mówię, że nowy album Civil War jest słaby, bo wręcz przeciwnie jest to kawał solidnego heavy/power metal, do którego warto wracać. Po prostu ten album niczym nie zaskakuje i w moim odczuciu jest słabszy od poprzednika. Czy jest to lepszy krążek od „The last stand” Sabaton to już inna bajka. Oba albumy są wartościowe. Jak cenimy sobie zróżnicowanie i mocne riffy to wygrywa Civil War, a jak przebojowość to Sabaton.
Ocena: 8/10
Nie mówię, że nowy album Civil War jest słaby, bo wręcz przeciwnie jest to kawał solidnego heavy/power metal, do którego warto wracać. Po prostu ten album niczym nie zaskakuje i w moim odczuciu jest słabszy od poprzednika. Czy jest to lepszy krążek od „The last stand” Sabaton to już inna bajka. Oba albumy są wartościowe. Jak cenimy sobie zróżnicowanie i mocne riffy to wygrywa Civil War, a jak przebojowość to Sabaton.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz