Strony

czwartek, 20 października 2016

SIRENIA - Dim days of Dolar (2016)

Sirenia to norweski odpowiednik After Forever, Epica czy Nightwish. To zespół który umiejętnie łączy elementy symfonicznego metalu i gothic metalu. „The 13th Floor” był ciekawym i w miarę udanym albumem, który potrafił zaspokoić fanów takiej muzyki. Późniejsze dokonania były różne i nie zawsze potrafiły trafić do fanów. Zespół oddalał się bardziej w stronę komercyjności czy rocka. Taka forma już nie do końca mi odpowiadała. Teraz zespół ma nową wokalistkę w postaci Emanuelle Zoldan, która przez dziesięć lat pełniła rolę chórzystki w zespole. Trzeba przyznać, że zespół nabrał nowej jakości dzięki niej. W efekcie „Dim Days of Dolor” to najlepsze dzieło jakie stworzył ten zespół.

Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Pierwszym na pewno jest nowa wokalista, która umiejętnie odnajduje się w symfonicznym metalu i pomaga w tym jej operowy głos. Ma odpowiednie wyszkolenie techniczne i umiejętności. Każdy utwór nabiera odpowiedniej tonacji, jak i pazura. Lepsze, mocniejsze brzmienie, które od razu kojarzy się z ostatnim albumem Epica. Morten i Jan też odwalają kawał dobrej roboty. Dzięki nim materiał jest bardziej metalowy i ma pewne elementy death metalu. Skojarzenia z Nigtwish, a zwłaszcza Epica są jak najbardziej na miejscu. Nowa jakość, nowa Sirenia i już mi się to podoba. Singlowy „the 12 th Hour” idealnie oddaje ten stan rzeczy. Utwór jest agresywny, rozpędzony, bardzo metalowy i niezwykle zróżnicowany. Na takie kompozycje właśnie czekałem w wykonaniu Sirenia. Nawet otwieracz „Goddess of the sea” sprawdza się idealne. Podniosłe, gotyckie chóry i już można poczuć ciarki na plecach. Nieco lżejszy i bardziej melodyjny „Dim days of Dolor” to taki ukłon w stronę pierwszych płyt Sirenia. Bardzo podoba mi się mroczny klimat i główny motyw „Cloud Nine”. Kompozycja ma w sobie sporo nowoczesnych patentów, co też na swój sposób jest zaskakujące. „Veil of Winter” to nieco rockowy kawałek z ciekawymi partiami wokalnymi. Melodyjny i niezwykle zadziorny „Ashes to Ashes” to kolejna mocna rzecz na płycie. Do grona ciekawych kompozycji na pewno warto zaliczyć ostrzejszy „Playing with fire”, czy podniosły „Fifth Column”. Całość zamyka równie udana i wciągająca ballada „Aeons Embrace”.

Przez długi czas lekceważyłem ten zespół, zwłaszcza ich ostatnie dokonania, które były zbyt komercyjne i rockowe. Brakowało mocy, pazura i heavy metalowego charakteru. Teraz z nową wokalistką Sirenia nabrał polotu i świeżości. Teraz mogą konkurować z najlepszymi zespołami.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz