Strony

niedziela, 16 października 2016

TESTAMENT - Brotherhood of The snake (2016)

Lata nie ubłaganie lecą i trendy w metalu też zmieniają się, ale mimo tych zmiennych wiele kapel trzyma swój poziom i stara się grać to na czym się zna. Miło jest widzieć, że znane marki wciąż dostarczają fanom sporo emocji i sporo dobrej, wartościowej muzyki. Jak spojrzymy w gatunek thrash metal, to można dostrzec, że różnie to bywa z nowymi albumami Megadeth, Slayer czy Testament. Jednak w tym roku tj 2016 zespoły z tego gatunku naprawdę zaskakują wysokiej klasy albumami, które są tak dopieszczone i dynamiczne, że można dojść do wniosku, że kapele wracają do swoich korzeni. Megadeth, Anthrax, czy Death Angel w tym roku na pewno nagrali jedne ze swoich najlepszych albumów. Do tej śmietanki na pewno warto dopisać Testament, bowiem ich najnowszy album zatytułowany „Brotherhood of the snake”, który ma coś z dawnych płyt, ale nutkę świeżości i zaskoczenia. Sam album jest swoistą kontynuacją tego co mieliśmy na „Dark Roots of Earth”. Od tamtego albumu minęło 4 lata i mimo tego zespół gra swoje i robi to jak za starych dobrych czasów. Niektórym może nie przypasować brzmienie czy też feeling utworów, bo może się okazać za bardzo w stylu Exodus. Jakoś mi to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie bardzo podoba mi się ton i charakter utworów. Jasne, na albumie dominują energiczne i agresywne kompozycje, które przesądzają o jakości płyty. Testament nie byłby sobą, gdyby nie próbował urozmaicić materiał i tym razem też tak jest. Album otwiera tytułowy „Brotherhood of snake” i jest to żywiołowy kawałek, który oddaje to co najpiękniejsze w thrash metalu. Jest ciężar, przebojowość i duża dawka melodyjności. Co mi imponuje od samego początku to niezwykła technika muzyków, zwłaszcza gitarzystów. Eric i Alex dają z siebie wszystko i przykładają się do każdej zagrywki. Nieco toporniejszy i mroczniejszy jest „The pale King” i to kolejny mocny kawałek na płycie. Plusem są skojarzenia z Kreator. Jednym z moich ulubionych kawałków na płycie jest złożony i przebojowy „Stronhold”. Z kolei dla tych co lubią melodyjne granie zespół przygotował chwytliwy „Seven Seals”. Dobre wrażenie troszkę psuje techniczny i nieco nijaki „Born in Rut”, w którym sporo wpływów Megadeth. Na pewno do udanych kompozycji warto dodać nieco heavy metalowy „Neptune Spear”, dynamiczny „Black Jack” czy taki klasyczny „The number game”. Każdy z tych utworów to wysokiej klasy thrash metal, który pokazuje jak w znakomitej formie jest Testament. Mimo tylu lat amerykański band wciąż potrafi nagrać album na wysokim poziomie. Trzeba mieć go w swojej kolekcji, bo jest to jeden z ich najlepszych wydawnictw.


Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz