Czas na jakiś debiut roku 2018. Moja propozycja to hiszpański Death Keepers, który działa od 2011r. Nie tylko ujęli mnie chwytliwą nazwą kapeli, czy swoim umiejętnościami, ale bez wapienia swoim debiutanckim albumem o nazwie "Rock This World". To płyta do bólu wtórna i pełna inspiracji wielkich kapel typu Helloween, Def Leppard, Krokus, Iron Maiden czy Judas Priest.Zespół młody zgrany i wie co chce grać. Klasyczny heavy metal z wyraźnymi wpływami power metalu czy hard rocka, a wszystko na zwór kapel z lat 80. Niby nic nowego, ale zawsze miło widzieć kolejną kapelę, która idzie w ślady White Wizzard, Skull Fist, czy Vulture. Edy i Antonio tworzą zgrany duet i wygrywają proste i bardzo chwytliwe solówki, które są piękną ozdobą albumu. Wszystko zagrane z luzem i miłością do lat 80. Nawet wokalista Dey Rus brzmi jakby urodził się w latach 80. Śpiewa czysto i z taką charyzmą, która kojarzy się nieco z frontmanem Def Leppard. Materiał jest zróżnicowany, ale jednocześnie bardzo wyrównany. Na start mamy "Rock& roll city", który ma coś z Def Leppard, coś z Krokus czy Judas Priest. Bardzo udana mieszanka heavy metalu i hard rocka. Wystarczy prosty, godny zapamiętania riff i wokalista, który od razu zwraca swoją uwagę. Marszowy "Fireangel" to kompozycja bardziej stonowana, ale jakby bardziej przebojowa. Tutaj słychać echa Saxon, def Leppard czy nawet Scorpions. Lata 80 wybrzmiewają tutaj cały czas i to jest piękne. Power metal i nutka helloween jest rozpędzonym "Death Keepers". Utwór cechuje się ciekawą melodią i szybkim tempem. Znów lata 80 dają o sobie znać. W "Havens heaven " mozna doszukać się elementów Helloween jak i Iron Maiden. Znów energiczna petarda, która dodaje nieco powera płycie. Tytułowy "Rock this World" to hard rockowy hit, który nawiązuje do złotej ery Krokus, czy Def Leppard. Niezwykły klimat bije z instrumentalnego "Thriving Forecast". Jestem fanem "Defenders of the faith" Judasów i takie nawiązanie do "Jawbreaker" w "Wildfire" uważam za spory plus. Sam utwór imponuje aranżacjami i atrakcyjnymi melodiami. Całość zamyka spokojny "Smooth hit love", który ukazuje rockowe oblicze Death Keepers. Nie doszukałem się słabych punktów na tej płycie. Choć wszystko już było przed laty, to jednak Death Keepers bardzo fajnie to wykorzystał dla swoich potrzeb i wyszedł z tego naprawdę udany debiut. Dla fanów heavy metalu lat 80 płyta obowiązkowa.
Ocena: 9/10
Ocena: 9/10
Jakoś nie do mnie nie trafia.
OdpowiedzUsuń