Niemieckie kapele zawsze mi imponowały. Zespoły z tamtego rejonu cechuje niezwykła pracowitość, dbałość o detale i nacisk na wysoki poziom muzyki. Zawsze można liczyć na ostre riffy, chwytliwe refreny i taką jazdę bez trzymanki. Młody Reapers Revenge to kapela, która działa od 2013 r i od tamtego czasu błysnęła debiutem "Wall of fear and darkness". Teraz po 4 latach formacja wraca z nowym dziełem zatytułowanym "Virtual impulse". Jest to płyta skierowana do maniaków heavy/power metalu, do słuchaczy, którzy cenią sobie jakość i ciekawe kompozycje. Znajdziemy tutaj zarówno mocne riffy, ciekawe popisy gitarowe autorstwa Christophera i Phillipa. To płyta dynamiczna, bardzo metalowa, pełna atrakcyjnych melodii i wpadających w ucho motywów. Słychać inspiracje kolegów po fachu tj Primal Fear czy Skanners. Mocnym atutem jest bez wątpienia charyzmatyczny wokalista Christian Bosl, który nadaje całości agresji i wyrazistości. Ciężko tutaj o słabe punkty, bowiem w każdym calu ta płyta jest udana. Brzmienie podkreśla agresywność kawałków i podkreśla auty instrumentalistów. "Just a second" to prosty i łatwo wpadający utwór heavy metalowy. Nawiązania do lat 80 są słyszalne, aczkolwiek zespół chce to podać w własnej formie. Tytułowy "Virtual Impulse" wyróżnia się ciekawymi partiami gitarowymi, zwłaszcza główny riff jest tutaj bardzo uroczy. Dalej zostajemy w mocarnym heavy metalu rodem z płyt Primal fear. Jeszcze więcej nawiązań do Primal fear mamy w zadziornym "Bringer of light". To jest taka wizytówka tej płyty i definicja tego co gra zespół. Nie odnajdziemy tutaj czegoś nowego, są za to znane motywy gitarowe i taki "The reapers dance" brzmi znajomo. Panowie znakomicie przenoszą klimat niemieckiego heavy metalu. Spokojniejszym kawałkiem jest "Two of me", który ukazuje bardziej rockowe oblicze kapeli. To pokazuje, że w każdej formie potrafią się odnaleźć. Z kolei jednym z najszybszych utworów na płycie jest power metalowy "Brainwashed". Niezwykle agresywny i dynamiczny kawałek, który potrafi rzucić na kolana. Równie ciekawy jest energiczny "Storm of Damnation" czy "Go your own way", które idealnie nawiązują do twórczości Paragon. Każdy utwór na tej płycie jest warty uwagi. Soczyste brzmienie, dobrze zgrany band i materiał, który jest z górnej półki dają sporo frajdy i czynią ten album jednym z najciekawszych w tym roku. Gorąco polecam.
Ocena: 8.5/10
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz