Strony

piątek, 31 stycznia 2020

LORDI - Killection (2020)

Przeszło od dekady Lordi nie nagrał albumu, który by porwał od początku do końca. "Deadache" był świetny, a każdy kolejny krążek to już tylko spadek formy. "Killection" czyli najnowsze dzieło finów dawał nadzieję na zmianę tego stanu rzeczy. Na pewno imponuje sam pomysł, że band chciał stworzyć swoją własną kompilację utworów, które mogłyby się ukazać w latach 90 czy nawet 70. Band wykorzystał różne techniczne możliwości, aby faktycznie osiągnąć zamierzony cel. Pomysł ciekawy i nawet się sprawdza. Nie jest to może najlepsze dzieło Lordi, ale z pewnością wypada o wiele lepiej niż ich ostatnie wydawnictwa.

Ostoją Lordi od lat jest wokalista Mr Lordi i to on właśnie napędza ten band. Jego forma wokalna mimo lat nie zawodzi. "Killection" świetna mieszanka hard rocka i heavy metalu. Nie brakuje brudu, klimatu lat 80. Dużym plusem jest mocne, wyraziste brzmienie, ale do tego band nas już przyzwyczaił na przestrzeni lat. Podoba mi się, że nowy album jest urozmaicony i przebojowy, a to jest ważny element płyt tej grupy.

"Horror for hire" zachwyca klimatem grozy, mocnym riffem i przebojowym charakterem. Niby prosty kawałek, a od razu zapada w pamięci. Inny jest "Shake the baby silent", który ma w sobie troszkę elektroniki i klimatów rodem z twórczości Ramstein. Dalej mamy "Like a bee to the honey", który brzmi niczym pop z lat 80. Troszkę nieco inne oblicze Lordi, a brzmi to fantastycznie. Miłym akcentem jest tutaj solówka na saksofonie. "Blow my fuse" ma elementy Black Sabbath, a "Zombimbo" to piękny hołd dla grupy Kiss. Bez wątpienia jest to najmocniejszy punkt tej płyty. Mamy też jeszcze przebojowy "Up to no good", a także niezwykle agresywny "Evil".

Tym razem Lordi zaskoczył i nagrał wyjątkowo przemyślany i przebojowy album, który imponuje lekkością, przebojowością. To płyta, która faktycznie brzmi jak kompilacja utworów z przełomu lat 70 i 90. Płyta godna polecania!

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz