Strony

niedziela, 3 września 2023

TOMBSTONE - Angel of Blood (2023)


 W 2019r  ta fińska formacja o nazwie Tombstone skradła moje serce. Ich drugi długograj zatytułowany "Shadows of Fear" okazał się wystrzałową mieszanką heavy metalu i power metalu. Panowie czerpali garściami z twórczości Manowar, Judas Priest czy Mystic Prophecy. Teraz po 4 latach przerwy powracają z trzecim wydawnictwem w swojej historii. "Angel of Blood" podtrzymuje wysoką formą zespołu i znów jest ucztą dla maniaków takiej stylistyki.

Band działa ponad 20 lat, więc znają się na rzeczy i wiedzą jak porwać słuchacza. Na nowej płycie nie brakuje zadziornych riffów, pomysłowych melodii i wszystkiego tego czego oczekują fani heavy/power metalu. Płyta jest dynamiczna, przebojowa i łączy granie z lat 80 z współczesnym. Bardzo dobrze to zostało zbilansowane. Tutaj na pochwały zasługują Johan i Mattias. Panowie potrafią zarazić pozytywną energią i zaimponować pomysłowymi zagrywkami. Jest czym się zachwycać, a najlepsze jest to że nie grają na jedno kopyto. Płyta jest zróżnicowana. Lekki, nieco bardziej hard rockowy "Tombstone" z jednej strony. Z drugiej strony epicki "Heart of an Eagle", który jest mocno inspirowany Manowar. Oba wcielenia robią wrażenie, a gdzieś w tym wszystkim power metalowe petardy typu "Bringer of Light". Panowie czarują i robią totalną demolkę. To wszystko łączy niesamowity wokal Kennetha Nylunda, który brzmi momentami jak Tim Ripper Owens, Eric Adams, a czasami niczym henning Basse. Tombstone odnajduje się w balladach i taki "Stay True" jest mocny w swojej treści i aranżacjach. To już nie lada wyczyn, stworzyć balladę, która niszczy niczym rozpędzony killer. Nie brakuje hitów, to na pewno. Wystarczy odpalić "Beyond the horizon" z podniosłych refrenem, czy "Battle cry", który czerpie garściami z Manowar. Stonowanych, marszowych i pełnych epickości jest sporo i każdy z nich ma to coś. Punktem kulminacyjnym jest bez wątpienia ponad 7 minutowy "Ragnarok". Czysta poezja i kwintesencja stylu i jakości Tombstone.

Tombstone po raz kolejny nie zawodzi i dostarcza muzykę wysokich lotów. Zadbano również o mocne, ostre brzmienie, które współgra z zawartością. Fińska grupa, która wcale nie brzmi jak większość kapel z tamtego rejonu. Wiem jedno. Trzeba ich posłuchać i poczuć ich moc na własnej skórze. Brać w ciemno.

Ocena: 9/10

1 komentarz:

  1. Czekałem na tę płytę na Youtube, i się doczekałem. To pierwsze moje przesłuchanie tej muzy. Ładna okładka, piękna by była gdyby anioł był bardziej ,,wyluzowany,, , czyli według mnie, taki bliższy sztuki, na przykład tej cmentarnej, i mniej kolorków, żeby było. Słucham, pierwszy tytułowy kawałek, i to mój pierwszy kontakt z tą kapelą... i pierwsze pozytywne wrażenia, bardzo emocjonalny metal, jakby Riot City sprzed roku, ale nie tylko... poczekajmy. ,, If We Die Tomorrow,, właśnie się zaczyna, spokojny początek, i już jadą z tą emocjonalną i instrumentalną, i wokalną kawalkadą, a potem znów spokojnie, i tak już do końca ? speed szaleństwo trwa w najlepsze. Dalej ,, Heart of the Eagle,, wokalista ładnie harcuje, reszta zespołu tak sobie... do solówki, bo jest krótko, ale jak ! ,,The Bringer of the Light,, właśnie się wystrzałowo zaczął, i tak cały czas, oldpowermetalowa jazda bez jakichkolwiek podpórek. No i pojawia się na Youtube cała zawartość, aż 13 kawałków ? ,,Heart of Eagle,, roztacza epicką aurę, i w niej trwa. Tak samo wchodzi ,, Tombstone,, z tymi wzniosłymi chórkami i całą resztą, epika i liryka we wspólnocie. ,,Brat w metalu,, ? dlaczego właśnie nie balladowo tego rozpocząć, bo dalej jest fantastyczna metalowa jazda. ,, Stay True,, klasycznie balladowy początek, fantastyczna podbudowa instrumentalna no i mamy delikatepearle. Co może być ,,Beyond the Horizon,, ? Kolejny świetny utwór z piękną solówką gitarową i refrenem, który w ziemię nie wbija ale tutaj akurat pasuje. ,,Protector,, , gitarka pieści i aż chce się żyć, i trwać w takim klimacie, ale to tylko wstęp do ,,Młota,, , który nie wali po łbie, ale wgryza się w mózg po kawałku, jaka huśtawka, jesteście jeszcze ? Te dwa razem, opus magnum tej płyty. ,,Grim Reaper,, gdzieś w okolicach obłędu wstęp, a później napięcie tylko rośnie, i jak tu się pozbierać ? ,,Battle Cry,, , był niedawno taki mocno rozbudowany utwór o tym samym tytule zespołu Durbin. ,,Ragnarok,, ? Czysta poezja mówisz ? Poezja z mojej bajki, odpłynąłem tak jak i z Sacred Outcry, czy Gatekeeper. Dzięki za tę płytę, muszę ochłonąć, bo od piekła czy nieba oddziela nas tylko muzyka , najbardziej krucha rzecz na tym świecie, najbardziej krucha, zaraz po naszym życiu. Tylko jedno przesłuchanie, a ile tu już odkryłem emocji...

    OdpowiedzUsuń