Strony

poniedziałek, 29 stycznia 2024

ARCANE TALES - Until Where the nothern lights reign (2024)


 Niezmordowany Luigi Soranno nieustannie wydaje nową muzykę od 2016r r pod szyldem Arcane Tales. Nagrał 7 albumów i w sumie każdy z nich nie chodzi poniżej dobrego poziomu i każdy kto lubi symfoniczny power metal w klimatach Twilight Force czy Rhaspody ten powinien zapoznać z twórczością tej włoskiej formacji. "Until Where the nothern lights reign" to kolejny żywy dowód na to, że jeden muzyk jest wstanie stworzyć coś godnego uwagi i zapamiętania.

Okładka taka typowa dla tego gatunku, więc pełno tutaj klimatu fantasy. Brzmienie też czyste i takie podniosłe.  Pełno symfonicznych ozdobników, klimatycznych chórków. Luigi zadbał o ciekawe partie gitarowe, czy epickie partie wokalne. Wszystko się zgadza, ale gdzieś momentami chaotyczna jest sekcja rytmiczna, która czasami się rozjeżdża z pozostałymi elementami. Co do kompozycji, to trzeba przyznać, że jest to jeden z najlepszych albumów Luigiego, jeśli nie najlepszy. W końcu wszystko jest poukładane, dojrzałe i dopracowane. Słychać, że jest to wyższy poziom niż na ostatnich płytach. Płyta jest epicka, dynamiczna, zadziorna, urozmaicona i bardzo gitarowa. Od początku do końca dobrze się tego słucha.

Na samym wstępie dostajemy zadziorny i bardzo przebojowy "One Last Ride" i tutaj ten lekki chaos w sekcji rytmicznej daje o sobie znać. Jednak wygrywa pomysłowość i wykonanie, które jest z górnej półki. Prawdziwa petarda. Przyspieszamy w "Kings of Kings" który od pierwszych sekund imponuje dynamiką i drapieżnością. Przypomina to trochę Twilight Force czy stary dobry Rhapsody. Epickość i rozmach to atuty klimatycznego "Dwaren storm" i tutaj znów mamy symfoniczny power metal pełną gębą. Coś z Apostalica można uświadczyć w rozpędzonym "dead hordes ride form hell" , a wszystko za sprawą kościelnych organów. Brzmi to świetnie, a to jeszcze nie wszystko. Nie trafiony jest balladowy "Last Sharonworlds Hope" i już lepiej posłuchać killera w postaci "againts the legions of darkness", gdzie wkraczamy w rejony neoklasycznego power metalu. Finał to 9 minutowy tytułowy kawałek, który ma rozmach i dużo ozdobników. Jak dla mnie za długi i trochę na siłę wydłużony.

Jest kilka niedociągnięć, jest kilka słabszych momentów, ale całościowo nowy Arcane Tales prezentuje się bardzo okazale. Duża dawka popisów gitarowych, podniosłych refrenów, chórków, epickich dźwięków i wszystkiego tego co musi mieć album z symfonicznym power metalem. Pozycja obowiązkowa dla fanów Twilight Force, czy Rhapsody.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz