Strony

sobota, 2 lutego 2013

DEMONLORD - Hellforged (2006)


Power metal jako gatunek nigdy nie królował w węgierskiej scenie metalowej, która i tak nie jest aż tak obszerna jak np. niemiecka. Mimo tego, że ten gatunek nie należy do popularniejszych w tamtych rejonach, to jednak prawdziwą gwiazdą w tej dziedzinie jest bez wątpienia DEMONLORD. Jest to zespół, który znany jest nie tylko w Węgrach, ale także poza jego granicami i choć kapela została założona w 1997 roku to jednak zdołało się jej wydać 4 albumu, z czego najlepszym albumem jak dla mnie jest „Hellforged” z 2006 roku.


„Hellforged” jest dopracowanym albumem, na którym zespół krzyżuje power metal z elementami heavy metalu. Nie jest to jakieś rzadkie zjawisko i tak samo nie jest zaskoczeniem, że album jest wtórny, pełen dźwięków, melodii, które gdzieś wcześniej się słyszało, jednak nie dostrzega się tego kiedy zostaje to stłumione przez mocne, soczyste takie niemieckie brzmienie, przez dobrą, solidną pracę muzyków, a przede wszystkim przez kompozycje, które kipią energią, które porywają swoją żywiołowością, dynamiką, lekkością, prostą i melodyjną strukturą. Słuchając albumu dość szybko można wskazać inspiracje zespołu do których zaliczyć należy GAMMA RAY , HELLOWEEN czy też RUNNING WILD, który tu i ówdzie daje osobie znać. Mam słabość do kapel, które czerpią właśnie z tych kapel, może dlatego że dzielnie prezentują niemiecką scenę, albo też dlatego że są to moje ulubione zespoły metalowe. Wykorzystać czyjeś patenty to jedno, ale czym innym jest je wykorzystać z głową, stworzyć coś atrakcyjnego i równie dobrego co oryginał. Węgierski DEMONLORD nie ma z tym żadnych problemów, a najlepszym tego dowodem są kompozycje jakie znalazły się na tym albumie. Szybki, rytmiczny, żywiołowy „Cheap Salvation” , który swoją strukturą czy też przebojowością nasuwa kompozycje GAMMA RAY z lat 90, kiedy to Kai przejął stanowisko wokalisty. Szybkie, zwarte, melodyjne i zadziorne kompozycje to coś co dominuje na tym albumie i w takiej formule jest utrzymany również ostrzejszy „The Piper Is back” z bardzo energicznymi solówkami, które podgrzewają temperaturę kawałka. Bardzo fajnie wypada też podniosły, nieco epicki refren, taki wzorowany na tych tworzonych przez HAMMERFALL i efekt tego jest bardzo ciekawy. Solidny power metal wybrzmiewa z „Morphing Into The Real” z prostym, ale jakże zapadającym refrenem. Zespół tempo podkręca w „Payback Time” i znów można szaleć i bawić się przy znakomitym refrenie, który wzorowany jest na twórczości GAMMA RAY. Słabiej prezentuje się nieco stonowany „Murder One” czy ballada „ Find A Goal”, w której sam główny motyw nie przekonuje do końca. DEMONLORD niczym GAMMA RAY nie miał problemu z stworzeniem na tym albumie prawdziwych energicznych killerów, które potrafią zaoferować dynamiczną sekcją rytmiczną, które dostarczają ciekawych energicznych pojedynków na solówki, mocne, rytmiczne główne motywy, które są przebojami z górnej półki. Do grona tych najlepszych utworów trzeba zaliczyć szybki, melodyjny „Lay of the Folly” , ostrzejszy, zadziorniejszy „Return To Nowhere” , lekki, chwytliwy „Kill The Lord”, epicki, o rycerskim wydźwięku „The Relic ( Evil Haunting), gdzie słychać wpływy RUNNING WILD, no i rozpędzony „Demonlord”. Nie tylko kompozycje, styl nasuwa nam GAMMA RAY czy też poniekąd RUNNING WILD, bo również sami muzycy aż się proszą o porównywanie z muzykami z tamtych zespołów. Wokalista Balazs ma taki mocny wyrazisty wokal, który oczywiście pod względem maniery i stylu śpiewania przypomina Kaia Hansena i Rolfa Kasperka, co jest na plus. Również sporo skojarzeń w kierunku tamtych kapel wywołuje duet gitarzystów, którzy wygrywają niemal identyczne partie i sporo w tym szczerości, lekkości i chęci grania dla fanów, a nie dla kasy, co pozwala osiągnąć odpowiednie rezultaty, które nie da się inaczej ocenić jak bardzo dobre.

Album stary bo wydany w roku 2006, ale wciąż zachwyca, wciąż słucha się go przyjemnie, wciąż zapewnia rozrywkę na wysokim poziomie. DEMONLORD nigdy wcześniej ani potem nie osiągnął takiego poziomu. To właśnie tutaj udało im się stworzyć najlepsze utwory w historii swojej działalności, to właśnie tutaj udało im się zagrać w stylu GAMMA RAY i to bez większego wstydu dla nich samych. Jest to album power metalowy, który fani tego gatunku a także Kaia Hansena powinni znać.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz