Strony

środa, 9 listopada 2016

BLAZON STONE - Ready for Boarding EP (2016)

Lata temu Running Wild wydał koncertówkę zatytułowaną „Ready for Boarding” i jest to po dzień dzisiejszy jedna z najlepszych koncertowych wydawnictw. Czasami jednak żałował, że Running Wild wydał album tak zatytułowany, ponieważ jest mocna i zapadająca w pamięci. Tak więc, ucieszył mnie fakt, że klon Running wild w postaci Blazon Stone postanowił wydać mini album tak zatytułowany. Na „ready for Boarding” EP znajdziemy 4 kawałki, które nie znalazły się na żadnym innym krążku Blazon Stone. Mammy tutaj 4 kompozycje, które oddają to co najlepsze w pirackim speed metalu, a najlepsze jest to, że przywołują na myśl klasyczne płyty Running Wild. Nie tylko powalają pirackim klimatem, wysokim poziomem aranżacji, czy przebojowością, ale również niezwykłą melodyjnością. Ced jest bardzo pracowity i imponuje ta jego pomysłowość, dzięki której potrafi tworzyć w takiej ilości hity, które są wysokiej klasy. Wracając do epcki to trzeba przyznać, że okładka jest mroczna i bardzo piracka. Może za bardzo przypomina debiut „Return to port royal”, ale wcale mi to nie przeszkadza. Najważniejsze jest to, że te 4 utwory rzucają na kolana. Zaczyna się od rytmicznego i zadziornego „Ready for Boarding” i tutaj znów Ced mnie zaskakuje że stawia na nieco wolniejsze tempo. Właśnie to jest klucz do sukcesu kolejnych płyt Blazon Stone. Postawić nieco na urozmaicenie, na zaskoczenie i nieco ograniczyć te szybkie, speed metalowe petardy. Utwór kipi energią, a klasyczny riff i refren na miarę kultowych utworów Running Wild czyni ten otwieracz perełką. Heavy metalowy riff i nieco bardziej urozmaicona aranżacja czyni „The Diamonds Curse” zaskakująco dobrym kawałkiem. Dzieje się tutaj sporo, choć kawałek trwa tylko 4 minuty. Od razu pochłania ta lekkość, ta zadziorność gitary Ceda no i piracki refren. To brzmi naprawdę imponująco i współpraca z Erika rozkwita w najlepsze. Czekałem cały czas kiedy Ced w końcu uderzy w rejony „Black Hand inn”, aż tu w końcu słychać bardziej złożony „The Hunting for Gold”. Świetny riff przyprawia o ciarki na plecach i do tego ciekawe chórki i partie wokalne Erika. Co ciekawe to tez nie jest takie szybkie tempo do jakiego przyzwyczaił nas Ced. Oby zespół poszedł w kierunku takim jakim słychać na epce i na „War of The Roses”. Ten perfekcyjny mini album zamyka dynamiczny i żywiołowy „Lost & Alone”, który pokazuje to co najlepsze w Blazon stone. Nikt tak nie kopiuje Running Wild jak Blazon Stone i czasami można dojść do wniosku że uczeń dorównał nauczycielowi. Jedyny minus to, że tak mało utworów na tej epce. Już nie mogę się doczekać kolejnych płyt Blazon Stone oraz Ceda. Prawdziwa uczta dla maniaków Running Wild.

Ocena: 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz