Rok 2024 rozpieszcza nas i można znaleźć sporo dobrej muzyki i to niemal w każdej odmianie. Momentami ciężko nadążyć, za tymi wszystkimi nowościami. Niemiecki Mechanic Tyrants i ich debiutancki album zatytułowany "St Diemen Riots" to pozycja skierowana do maniaków speed metalu. Każdy kto lubi początki Metallica, Exciter, czy Megadeth ten z pewnością pokocha ten heavy/speed metal, który prezentuje ta młoda, niemiecka formacja. Działają od 2021r i powstali w trakcie chaosu jaki panował podczas Covidu. Początkowego miał to być projekt muzyczny Floriana Faita, ale z czasem powstał prawdziwy zespół. Mechanic Tyrants jest głodny sukcesu i słychać, to chęć przebicia. To jest realny cel, bo band ma pomysł na siebie i kompozycje.
27 września album ukazał się nakładem wytwórni Jawbreaker Records. Wspomniany wcześniej Florian Fait jest mózgiem operacji. To on odpowiada za partie wokalne i partie gitarowe. Jako wokalista ma charyzmę i heavy metalowy pazur. Dzięki niemu całość brzmi jakby została nagrana w latach 80. Bardzo pomyślnie układa się współpraca gitarzystów, bowiem Florian Fait i Jakob Struve idą na całość i nie oszczędzają się. Stawiają na szybkość i drapieżność. To zdaje egzamin. Nie ma w tym oryginalności, świeżości, czy błysku geniuszu, ale całość jest zagrana na wysokim poziomie. Zabawa jest przednia z muzyką Mechanic Tyrants.
Okładka ma swój klimat i przypomina nam lat 80. Podobne ma się sprawa nieco przybrudzonego brzmienia. Zawartość to 43 minuty muzyki. Band zaczyna z grubej rury i na dzień dobry mamy speed metalową jazdę bez trzymanki, czyli "Tower 42". Coś z Accept, czy Iron maiden z "Killers" można wyłapać w przebojowym "Murder at the Barricades", z kolei tytułowy "St damien Riots" przesiąknięty jest twórczością Megadeth. Band poradził sobie z bardziej złożonym "Ruins of The Past" i to jest znakomity hołd dla lat 80. Brzmi to bardzo oldschoolowo. Nie brakuje szybkich killerów, które potrafią wyrwać z kapci. Taki jest bez wątpienia "Speed metal Guerilla" i tutaj band pokazuje swój potencjał. Speed metalowa uczta. Judas Priest spotyka Accept w nieco stonowanym "Sons of Evil", z kolei "Above the law" znów przemyca kilka patentów Megadeth. Nie brakuje tutaj hitów, a jednym z nich jest pozytywne zakręcony "Bad seed" i całość wieńczy nieco mroczniejszy, ale równie energiczny "Mechanic Tyrants".
Uwielbiam niemiecką scenę metalową i od lat nie zawodzę się na niej. Zawsze pojawiają się jakiejś młode zespoły, które mają ogromny potencjał. Mechanic Tyrants do nich się zalicza. Znakomity debiut, który potwierdza, że można nagrać płytę z speed metalem, który mocno wzorowany jest na latach 80.
Ocena: 8.5/10