Jednym
z najciekawszych debiutów roku 2016 jest bez wątpienia
„Juicyfur” norweskiego zespołu o takiej samej nazwie. Mało
znany band działa już od 2011 roku i dopiero rozpoczyna swoją
karierę na dobre. Teraz po 5 latach zespół w końcu
postanowił wydać swój debiutancki album „Juicyfur”.
Norweski band tworzy specyficzną i klimatyczną muzykę, która
jest mocno wzorowana na latach 70 czy też 80. Przede wszystkim
słychać tutaj echa Deep Purple, Whitesnake czy Led Zeppelin. Próba
tworzenia tego typu muzyka nie jest łatwa, ale Juicyfur zaskoczył
mnie swoim stylem i tym jak podchodzą do komponowania. To nie jest
po prostu kolejny debiut roku 2016, to magiczna przygoda i podróż
do lat 70. Samo surowe i nieco przybrudzone brzmienie, klimatyczna
okładka potrafią wiele zdziałać. Już od razu wiadomo z czym mamy
tak naprawdę do czynienia. Mocnym atutem norweskiej formacji jest
bez wątpienia lider grupy Martin Froland. To on jest odpowiedzialny
za partie wokalne na albumie i w dodatku nadaje kompozycjom klimatu
lat 70. Jego wokal jest mocny, zadziorny i znakomicie współgra
z tym co wygrywa gitarzysta Daniel. Riffy czy tez solówki są
energiczne, pomysłowe, a przede wszystkim finezyjne. Słucha się
tego niezwykle przyjemnie. W muzyce Juicyfur sporą rolę odgrywa
klawiszowiec Oyvind, który nadaje kompozycjom przebojowości i
takiej lekkości. Na płycie znajdziemy 15 utworów i każdy z
nich ma w sobie coś ciekawego. „Another Kind
of Story”
to pierwszy wielki hit jaki pojawia się na krążku. Chwytliwy riff,
ciekawe aranżacje, nutka progresywności i przebojowy charakter
czynią ten utwór wyjątkowym. Marszowy, nieco rytmiczny „The
stranger”
pokazuje nieco inne oblicze zespołu. Słychać tutaj nacisk, jaki
został położony na partie klawiszowe, na progresywność i
futurystyczny klimat. Na płycie nie brakuje elementów czysto
bluesowych co potwierdza spokojniejszy „Once by
the banch”.
Do grona ciekawszych utworów na pewno warto zaliczyć magiczny
„Juicyfuir”
czy bardziej złożony „Nickel”,
w którym zespół ukazuje swój talent i
pomysłowość. Nie brakuje szybszych utworów i takich
bardziej radosnych co potwierdza melodyjny „Neo
geo”
czy „Rock;n Rolla”.
Każdy z powyższych utworów pokazuje wszechstronność
norweskiej formacji oraz fakt, że są jednych z ciekawszych kapel
młodego pokolenia. Wzorują się na starych zespołach z lat 70 i
mowa tutaj o Deep Purple czy też Led Zepelin, ale pozostają sobą
do końca. To jest właśnie piękne w tej płycie. Warto zapoznać
się z tą pozycją.
Ocena:
8/10