Trzeba być czujnym jeśli
chodzi o power metal w tym roku. Chwila nie uwagi, bądź
lekceważenia i można pominąć wiele ciekawych płyt, po które
pierwotnie nie mieliśmy zamiaru sięgnąć. Ciekawe ile z Was
czekało na debiut greckiego Crosswind? Pewnie nie wielu. Jedni
stwierdzili, że po kolejny klon Helloween, czy Gamma Ray nie mają
ochoty sięgać, a inii są tak nie nasyceni power metalem, że są
na bieżąco z nowościami, nawet tymi mniej znanymi i wyczekiwanymi.
Czekałem na ich wydawnictwo, bo już utrzymana w klimatach s-f
okładka zachęcała do sięgnięcia po całość. Tak jest to power
metal, choć nie brakuje odesłań do progresywnego power metalu co
można usłyszeć w „Lord of Deceit”. W muzyce
zespołu można wychwycić wiele znanych kapel, a przede wszystkim
Helloween, Manowar, Iron Maiden czy Judas Priest. Podniosłe chórki
w tym utworze nam przywołują na myśl Rhapsody. Im bardziej się
zagłębiamy w album, tym bardziej docenimy soczyste, nieco
amerykańskie brzmienie albumu, a także wokalistę. Vasillis
Topalides to spec od wysokich rejestrów, od czystego,
technicznego śpiewania i budowania klimatu. Fani takich wokalistów
jak Fabio Lione czy Micheal Kiske będą zadowoleni. Jednak pozostali
muzycy nie ustępują mu w niczym swoimi umiejętnościami. Pędzenie
z szybkością światła to żadne wyzwanie dla tutejszej sekcji
rytmicznej i dowodem tego jest „Eye of The Storm”.
Crosswind nie jest tutaj kreatorem, nie tworzy niczego nowego i
więcej mają wspólnego raczej z odtwarzaniem, ale robią to
tak, że nie jest to karygodne. „The Order” mógłby
trafić na płytę Gamma Ray czy Helloween, ale utwór ma też
swój charakter, ten grecki temperament. Znajomo brzmi „Angel
At War” i swoim wykonaniem i feelingiem przypomina nieco
Sabaton. Widocznie klawiszowe wstawki robią swoje. Zamiłowanie do
Manowar daje o sobie znać w wolniejszych kompozycjach co ma miejsce
w „Legion Lost” czy „Grim Steeds”.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje przebojowy
„Aeons”, który jest kwintesencją power
metalu. Brakuje takiego podejścia do power metalu w ostatnich
latach. W ten o to sposób Crosswind to kolejny debiut z którym
trzeba się liczyć i jest to zespół w którym drzemie
potencjał i z niecierpliwością czekam na kolejne uderzenie.
Ocena: 8/10
Chłopaku,już od czasu Opposing Forces / Beyond czekałem na kolejny album!!!! :P :D Warto posłuchać jedno i drugie. ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem niezła płytka ale jesli chodzi o tegoroczne debiuty w Power Metalu dla mnie nr1 jest kapela Enforce płyta zwie sie Superhero Diaries - Part I i puki co nic z tego co słyszałem jej nie przebiło \m/.
OdpowiedzUsuńSzamanku jak juz to Enfarce. Crosswind lepszy
OdpowiedzUsuńRecenzja Enforce napisana i czeka na publikację:P Zgadzam się, Crosswind ciekawszy, Enforce taki jakiś bez wyrazu, dla mnie wręcz nudny:P ale są różne gusta :D
OdpowiedzUsuń