sobota, 18 marca 2023
NARNIA - Ghost Town (2023)
Narnia to znana marka w power metalowym światku. Ten szwedzki band działa od 1996r i dał się poznać jako band, który mocno czerpie z progresywnego metalu i power metal. W ich muzyce można znaleźć troszkę Royal Hunt, troszkę At Vance, czy Divinfire, ale wpływów znajdzie się więcej. Grają muzykę, która nie zawsze trafia od razu. Nowy album zatytułowany "Ghost town" też wymaga czasu. Jednak kolejne próby słuchania i zagłębianie się w materiał nie zmienią faktu, że to album co najwyżej dobry.
Jak dla mnie za dużo tych progresywnych momentów, za dużo kombinowania, a za mało treściwych kompozycji. Brakuje troszkę zdecydowania i pomysłów, by na dłużej kupić słuchacza. Gitarzysta Grimmark stara się tworzyć ambitne riffy, stara się błyszczeć, ale nie zawsze to trafia do słuchacza. Troszkę zaniedbano atrakcyjność melodii i czasami za dużo eksperymentowania, a za mało konkretów. Christian jest dobrym wokalistą i to nie raz pokazał, ale tutaj jakby nie ma do czego śpiewać. Nie porywa to i nie zapada na długo w pamięci. Mimo wyraźnych wad jest też sporo plusów.
Taki "Glory daze" ma pazur i mocny riff, który potrafi wnieść sporo życia do albumu. Pomysłowe partie klawiszowe dodają uroku całości. Jednym z ciekawszych momentów tej płyty to melodyjny otwieracz w postaci "Rebel". Ta melodia robi robotę i robi smaka na resztę materiału. Taki "Thief" zbyt przekombinowany jak dla mnie i bliżej mi do melodyjnego i nieco rockowego "Descension". Taki zadziorny "Ghost Town" może się podobać, a potem to już różnie bywa. Raz lepiej raz gorzej. Momenty może i są, ale ciężko już jakiś utwór wyróżnić.
Nazwa zrobiła swoje i przyciągnęła mnie ze względu na doświadczenie i bogatą dyskografię. Płyta serca nie skradła, nie powaliła na kolana i nie wywołała żadnych emocji, który pozwoliłyby zapisać ten album w pamięci. Posłuchać może i warto, ale bardziej w kategoriach zabicia czasu czy ciekawostki.
Ocena: 5.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Niestety rozczarowanie. Utwory pisane na siłę, wokal też w wielu momentach nadmiernie wyegzaltowany. Jakoś mi to nie leży. Jak pisałem na swoim blogu, moim zdaniem broni się tylko Wake up call, ewentualnie utwór tytułowy.
OdpowiedzUsuń