środa, 28 stycznia 2015

CARNAL AGONY - Preludes & Nocturnes (2014)

Lubicie kapele w stylu Zero Down czy 3 inches of Blood? Nie przeszkadza wam mieszanka melodyjnego, epickiego heavy/power metalu z thrash metalem? Potraficie znieść specyficzny wokal, który jest nieco brutalny i bardziej kojarzący się z death metalem? Jeśli na wszystkie pytania odpowiedzieliście pozytywnie to możecie się teraz zabrać za debiutancki album szwedzkiej kapeli Carnal Agony, który został zatytułowany „Preludes & Nocturnes”. Płyta miała swoją premierę w roku 2014 i pomimo upływu czasu można uznać ten krążek za dość ciekawy nie tylko ze względu na stylistykę kapeli.


Zespół wyszedł z założenia, że nie ma sensu skupiać się na jednym stricte gatunku i nie chcieli być też zaszufladkowani do konkretnego rodzaju heavy metalu. Muzycy lubią wiele gatunków heavy metalu i nie chcieli się w jakiś sposób ograniczać i efektem było połączenie cech kilku gatunków. Mamy melodie i przebojowość wyjętą z heavy/power metalu. W tym aspekcie zespół przypomina nieco styl Crystal Viper czy Iron Maiden. Duet gitarzystów stworzony przez Anderssona/ Perssona często w swojej grze stawiają na agresywność, na dynamikę, która ma być hołdem dla Metaliki czy In Flames. Nie brakuje thrash metalowych riffów i motywów, ale to dobrze, że zespół chce przemycić również patenty rodem z Testament. Z kolei wokal Davida sprawia, że w muzyce Carnal agony jest też coś z death metalu. Jego wokal jest agresywny, nieco zachrypnięty, przez co zespół wyróżnia się na tle innych podobnych kapel. Zgrany i utalentowany zespół to połowa sukcesu. Trzeba jeszcze wykazać się pomysłowością w sferze kompozytorskiej. Co ciekawe Carnal Agony wychodzi i z tego obronną ręką. Zespół płytę otwiera ostrym „War Prayer”, który właśnie ma riff rodem z twórczości Testament, z kolei mroczny klimat przypomina dokonania Mercyful Fate. Epicki heavy metal o którym wspominałem wcześniej pojawia się w rycerskim „The Frozen Throne” i tutaj można zrozumieć, dlaczego okładka frontowa jest utrzymana w takim epicko – rycerskim klimacie. Więcej heavy metalu mamy w „Rebellion” i tutaj udało się wykreować identycznie melodyjne partie gitarowe co na płytach Crystal Viper. Z tym, że Carnal agony przedstawia to w znacznie agresywniejszej formie. „Night of the Warewolf” ma riff godny starych płyt Judas Priest i to mocny atut tego kawałka. Ostry power/thrash metal uświadczymy w rozpędzonym „Fire walk With Me”, który ukazuje w pełni potencjał tej młodej kapeli. Na wyróżnienie zasługuje też przebojowy „Crystal Lake”, który również mógłby zdobić płytę Crystal Viper. Płyta jest dość urozmaicona, co potwierdza choćby bardziej true metalowy „Secrets within the shrine”, który ma coś z Manowar.


Sporo pomysłów, sporo patentów z różnych gatunków, death metalowy wokal, melodie rodem z Crystal Viper i formuła heavy/power/thrash metalowa i efekt tego wszystkiego jest naprawdę budzący podziw. Nie ma chaotycznej papki, a jest całkiem przemyślane wydawnictwo, w którym gościnny występ zaliczył Uli Kusch, a perkusista Sinergy Ronny Milianowicz czuwał nad produkcją. Bardzo udany debiut, który trzeba znać.


Ocena: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz