Tommy Karevik obecnie
robi karierę w Kamelot, a jego poprzedni band Vindictiv by móc
dalej działać, potrzebował nowego wokalistę i padło na Marka
Boalsa. Bez wątpienia jeden z najlepszych wokalistów na
scenie metalowej, jeden z tych głosów, które potrafią
złapać za serce i porwać swoją manierą i kunsztem. Prawdziwa
magia i sprawdza się on w melodyjnym metalu, w progresywnych czy
neoklasycznych odmianach. Tak więc Vindictiv to idealny zespół
dla Marka, zwłaszcza że genialny band Holy Force z nim w składzie
zamilknął. Warto też wspomnieć, że Vindictiv to żadna nowość
na rynku muzycznym. Zespół działa od 2004 roku i ma na swoim
koncie 4 albumy, z czego „World of Fear” ukazał się w tym roku.
Zespół dojrzał i
każdy z muzyków rozwinął się i to słychać. Klawiszowiec
Pontus postawił tym razem na większy klimat, na bardziej wyszukane
melodie ze świata progresywnego i neoklasycznego metalu. Skrzydła
rozwinął też gitarzysta Stefen Lindholm, który więcej daje
z siebie i kładzie nacisk na emocje, na finezję, a także inne
kwestie, co pobudzić naszą duszę i emocje, które nam
towarzyszą podczas słuchania. Tworzy magiczną otoczkę i to dzięki
niemu nowy album brzmi niezwykle klimatycznie. Jest taka magia jaką
dostrzegłem wtedy na albumie Holy Force. Sam zaś Mark Boals jak
zawsze świetny i dzięki niemu całość brzmi jeszcze bardziej
magicznie. Motywy neoklasyczne rodem z twórczości Yngwie
Malmsteena dają o sobie znać w szybszym „Prophecy”.
Dalej mamy rytmiczny „Why” w którym udało
się przemycić troszkę hard rockowej tonacji. Więcej
progresywności mamy w zakręconym i bardziej złożonym „Clay”.
W tym utworze można delektować się jakże pięknymi popisami
gitarowymi Stefana. Coś pięknego i tego należy oczekiwać od tego
typu albumów. Dalej mamy nieco mistyczny „Day”,
który też jest bardziej progresywny niż neoklasyczny.
Soczyste solo, ciekawa linia melodyjna to atuty tytułowego „World
of Fear”. Często pojawiają się tutaj jakieś ciekawe i
intrygujące motywy i jednym z takich jest „Till The Dawn”.
Jeśli chodzi o jakąś nutkę power metalu czy nieco szybsze tempo,
to należy tutaj wyróżnić „Dead man” .
Jeśli chodzi o przebojowość to bardzo przypadł mi do gustu
lżejszy „Wall of Pain”. Na sam koniec hołd dla
Yngiwego Malmsteena czyli cover „Far Beyond The Sun”.
Vindictiv przeżywa drugą
młodość i zmiany personalne dobrze zrobiło temu zespołowi.
Muzyka stała się bardziej dojrzała i bardziej emocjonalna. To co
znajdziemy na „World of Fear” to wysokiej klasy progresywny metal
z domieszką neoklasycznego. Solidny materiał, utalentowani muzycy
sprawili że słucha się tego z wypiekami na twarzy i chce się
jeszcze większej dawki. Warto zapoznać się z tym dziełem,
zwłaszcza jeśli się siedzi w takich właśnie klimatach.
Ocena: 8/10
Płyta roku.
OdpowiedzUsuńjeden z kandydatów to na pewno :D No i nieśmiertelny Mark Boals :D
OdpowiedzUsuńKwestia tylko taka, że Karevik w tym zespole był zaledwie przez rok w latach 2004 - 2005, a od tamtego czasu udzielał się w Seventh Wonder, które mam nadzieję nagra następcę "The Great Escape".
OdpowiedzUsuńJu mu nie chciałem wytykać tego Karevika. Ani jednego numeru z nim nie nagrali, a Łukasz go wcisnął w pierwsze zdanie, a o Edmanie ani słowa.
OdpowiedzUsuń