czwartek, 10 października 2024

GRAND MAGUS - Sunraven (2024)


 Kiedy mam ochotę posłuchać czegoś z rejonów doom metalu, to często sięgam po wydawnictwa Grand Magus. Mają ciekawy styl i nie brakuje w tym heavy metalowego pazura i stylistyki.  Mroczny klimat, specyficzny wokal Jb Christofferssona i jego dbałość o detale w partiach gitarowych sprawiają, że ten band to klasa światowa. Miło wspominam przede wszystkim "Iron Will' czy " "Swords Songs", a tak w ogóle to nigdy nie zeszli poniżej pewnego poziomu. Na najnowszym krążku "Sunraven" też nie schodzą poniżej swojego poziomu, ale to też nie jest najlepsze dzieło szwedów. Płyta ukażę się 18 października 2024 nakładem Nuclear Blast.

Mamy tu wszystko co przesądza o stylu Grand Magus. Mroczne i nieco przybrudzone brzmienie, te ich pomysły na melodie, czy mocne i wyraziste riffy. Specyficzny wokal Jb i duża dawka heavy/doom metalu. To wszystko jest. Tylko, że kompozycje takie bez zaskoczenia i nie poczułem, że mam do czynienia z arcydziełem. To kolejna solidna płyta od Grand Magus.

Co do zawartości, to mamy przebojowy "Skybound", który przemyca troszkę hard rockowego feelingu i troszkę jakoś zaleciało mi gdzieś poniekąd Spiritual Beggers. Marszowy, stonowany i drapieżny "The Wheel Of Pain" przykuwa uwagę i imponuje pomysłowością Grand Magus. Za takie kompozycje ich kocham, znów błyszczą jak starych dobrych lat. No jest moc, choć nie graja tutaj szybko czy agresywnie. Tytułowy "sunraven" dobry, ale jakoś nie sieje zniszczenia i czegoś mi tu brakuje. Nutka hard rocka pojawia się w "Winter Storms" i tutaj też czuje lekki niedosyt. Troszkę zabrakło pomysłu, bo w pełni dopracować te kawałki. Złe wrażenie zaciera klimatyczny, mroczny i posępny "The Black Lake" i jakoś przypomniały mi się złote lata Black Sabbath. Prawdziwa perełka. Band przyspiesza w "Hour of the wolf" i muszę powiedzieć, że szczęka mi tu opadła. Co za energia, drapieżność i pomysłowość. Grand Magus pokazuje w pełni swoją moc! Riff w "Heorot" też potrafi oczarować słuchacza i ukazuje również melodyjny i epicki aspekt Grand Magus. Kolejna mocna rzecz na płycie. To wejście perkusji i gitar w "The end belongs to You" imponuje i to wielkie zakończenie tej płyty. Rasowy Grand Magus i ten utwór uchwycił wszystko to co jest najpiękniejsze w muzyce tej grupy.

Nie da się ukryć, że są słabsze momenty, pewne niedociągnięcia. Każdy kto kocha Grand Magus pokocha i nowe dzieło. Kolejna dawka killerów, perełek i utworów , które oddają to co najlepsze w ich muzyce. Ten klimat, ten mroczny feeling, specyficzny wokal Jb i te epickie motywy. Wszystko się zgadza i troszkę szkoda, że band nie dopracował ten album, bo był potencjał na coś wyjątkowego. Nie zmienia to faktu, że nie można pominąć premiery nowego albumu Grand Magus.

Ocena: 8.5/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz