piątek, 25 października 2024

LEATHERHEAD - Leatherhead (2024)


 Prawda, że ta okładka ma sporo z Iron maiden? Jest coś z "Book of Souls", jest coś z "Live after Death" czy przede wszystkim "the reincarnation of benjamin Breeg". Jest klimat grozy, tajemniczości i klimat lat 80. Okładka z tych co zachęca by sięgnąć po owe dzieło. Z czym mamy do czynienia? Leatherhead to band, który istnieje dwa lata, ale tworzą go doświadczeni muzycy. To kolejna mocna pozycja z Grecji i troszkę lekki szok, że w tamtych rejonach powstała płyta w stylizacji heavy/speed metalowej. Jest oldscholowo, jest wysoki poziom i pomysł na to wszystko. Tak wiem, często to już pisałem w tym roku, ale to kolejna płyta która zaliczam do najciekawszych w roku 2024. Nie można przegapić debiutu Leatherhead o tytule "Leatherhead".

Wszystko tutaj zagrało tak jak trzeba. Jest utalentowany wokalista Tolis Mekras, który ma ciekawą barwę, dobrą technikę i umiejętność śpiewania w wysokich rejestrach. To jest tajna broń Leatherhead, który sieje zniszczenie.  Za partie gitarowe odpowiada dwóch gitarzystów i chylę czoło bo Zachos Karabasis i Thanos Metalios stają na wysokości zadania. Jest szybkość, to wiadomo, ale jest coś więcej. Dbałość o ciekawe melodie, finezja, lekkość, pomysłowość i dobre wyczucie. Tego nie da się kupić i stworzyć na siłę. Sekcja rytmiczna nadaje całości szybkości i odpowiedniej dynamiki. No nie sposób się nudzić przy dźwiękach Leatherhead.

37 muzyki i 10 utworów tak zapowiada się zawartość. Klimat grozy daje o sobie znać w intrze "From Beyond". Czuć dreszcze, nie pokój i jest ciekawość co będzie dalej. Wejście gitar, szybkie tempo i wkracza "Equinox" i jest to speed metal w czystej postaci. Jest troszkę Agent Steel, trochę Exciter, ale też coś np z takiego Scanner. Solówki robią wrażenie i tutaj jest totalna demolka. Serce zaczyna szybciej bić, ale to dopiero początek. Dobra czas troszkę odsapnąć i wkracza stonowane tempo i dostajemy "Dressed To kill". Brzmi to oldscholowo i band czaruje pod każdym względem. Kawałek taki utrzymany nieco w klimatach Judas Priest. Piękne nastrojowe inro rozpoczyna "Vampires Kiss" i to nie jest ballada moi drodzy. Band znów serwuje nam kolejny killer, ale ileż w tym przebojowości, pasji i nawet trochę patentów iron maiden można wyłapać. Ten wokal idealnie współgra z warstwą instrumentalną. Te zwolnienia, ten refren i wpływy NWOBHM są tutaj naprawdę urocze. Zostałem kupiony od pierwszych dźwięków.  Wolniejszy jest "When death is near" i to troszkę słabszy kawałek, ale pokazuje nieco inne oblicze zespołu. Nie jest to gniot, a jak ktoś ma wątpliwości to zapraszam do momentu solówek. "Into The Warewolfs lair" to pomysłowy killer, który osadzony jest również w speed metalowej stylizacji. Brzmienie, praca gitar, sekcja rytmiczna brzmią idealnie i to jest uczta dla fanów gatunku. Niewinnie zaczyna się "Judge Steel", ale i tutaj słychać pasję, pomysł na riff, solówki czy refren. Band idzie za ciosem. Ciarki przechodzą kiedy wkracza rozpędzony "Under Your Bed" i taki speed metal to ja rozumiem. Kwintesencja gatunku i Leatherhead takimi kawałkami mnie kupił i rozerwał na strzępy. Jak to genialnie brzmi i każda sekunda, każdy dźwięk jest na wagę złota. Nic tylko chłonąć. Klimat grozy wraca w instrumentalnym "The awakening", który poprzedza zamykający, a zarazem tytułowy "Leatherhead" . Końcówka również pomysłowa. Jest lekkie zabarwienie hard rocka, NWOBHM.

Mam słabość do greckiej sceny. Tam jest pełno genialnych zespołów, które potrafią wywrócić heavy metalowe życie do góry nogami. Leatherhead wziął się w sumie znikąd i zaserwują śmiertelny cios. Płyta klimatyczna, przebojowa, dynamiczna i pełna świetnych i pomysłowych dźwięków. Można słuchać w kółko się nie znudzi. Płyta idealnie trafiła w mój gust i wiem, że z tego roku wyniosę wiele świetnych płyt i debiut Leatherhead jest jedną z nich. Ktoś ma wątpliwości, to niech odpala i zapnie pasy. Czeka Was jazda bez trzymanki! Hail to Greece! Hail to Leatherhead!

Ocena: 10/10

2 komentarze:

  1. Myślałem ,że w piątek wrzucisz reckę nowego Iotunn😉
    Taka myśl mi po głowie chodziła

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapodałem, ale przysnąłem, obudziłem się w okolicach ,,króla wampirów,, , dobierał się do mnie, ale był to chyba ten starszy vampir, ten bez zębów z ,,Kołysanki,, Machulskiego... Dopiero ,, Into the Warewolf,s Lair ,, trochę tej mojej krwi upuścił... ale i tak mało. Tylko przy ,,Under Your Bed,, serduszko jakby żywiej zabiło, bo i coś z tej arcymłockarni ostatniego TRIUMPHERA się tutaj pojawiło. Jak dla mnie najlepszy, obok ( ,,U.Y.B. ) to ten finałowy i taki mocno heavymasterski ,,Skórzanyłep,, . Dwa te kawałki biorę jako pamiątki z Grecji nie klasycznej, tylko vampirycznej...

    OdpowiedzUsuń