wtorek, 27 maja 2025

SHADOW HOST -Chaos Unleashed (2025)

 


Po 12 latach ciszy i abstynencji twórczej powraca rosyjski Shadow Host, który działa od 1993r. Ostatni album zatytułowany "apocalyptic symphony" zaimponował mi i stał się jednym z najciekawszych albumów roku 2013. Band pokazał, że można umiejętnie łączyć power metal i thrash metal. Dużo w ich kuze elementów persuader, megadeth, gamma Ray czy iced earth. To właśnie znajdziemy w najnowszym wydawnictwie zatytułowanym "Chaos Unleashed" , który ukazał się 25 maja.

Poraz kolejny band zadbał o mila dla oka szatę graficznie. Jest mrocznie i z pomysłem. Brzmienie na tej płycie to też pierwsza liga. Idealnie pasuje do tego agresywnego grania. Nadaje całości odpowiedniej mocy i dynamiki.  Czadu dają gitarzyści i aż miło posłuchać co wyprawiają Aramasov i Nalyotov. Graja agresywnie, ale zachowując melodyjny charakter. Jest szybko i z przytupem. Band dalej gra swoje i nie zboczył z obranej drogi. Całość bardzo fajnie spina ostry niczym brzytwa wokal Alexey Markov. Co za talent i technika. Sieje zniszczenie.

Materiał zwart i treściwy, bowiem mamy 38 minut muzyki.  Jest czym się zachwycać.  Band od razu atakuje nas killerem i "Serenity in lies" wymiata. Szybie tempo, ostry riff i chwytliwy refren. Znakomita mieszanka power metalu i thrash metalu.  Mroczny i ponury "chaos Unleashed"  pokazuje jeszcze więcej agresji i thrash metalowych patentów. "Poisoned minds" przypomina stare dobre czasy megadeth, overkill czy coś nawet z Paragon. Kolejny killer na płycie  "Shadow of the past". Trochę urozmaiceniem wprowadzają stonowane i złożone solówki. Brutalny wydźwięk ma też przebojowym "all you need is war".  Praca gitar zachwyca w zadziornym "latter day luddites", który dalej balansuje między agresywnym thrash metalem i melodyjnym power metalem. Element zaskoczenia pojawia się w "now or never". Zaczyna się spokojnie, klimatycznie i jest budowanie napięcia.  Kawałek bardziej stonowany i bardziej heavy metalowy. To też najdłuższy kawałek na płycie. Więcej power metalu uświadczymy w "powerlust" i jakoś trochę przypomniał mi się gamma Ray i persuader. Mocna rzecz. Jak kończyć to w wielkim stylu. Finał to szybki i niezwykle melodyjny "absurdocracy". Idealne podsumowanie całości.

Killer goni killer i tutaj mamy prawdziwy pokaz mocy. Agresywne riffy, pełne energii solówki i wciągające refreny. Shadow Host to niezawodna machina jak hiszpański in vain. Pełno tu patentów iced earth czy persuader. Świetna mieszanka power metalu i thrash metalu. Muzyka z górnej półki.

Ocena : 10/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz