16 lat przyszło czekać fanom brytyjskiego Suicide Watch na nowy materiał. 12 maja ukazał się ich trzeci album studyjny zatytułowany " omega point zero", który jest nie lada gratka dla fanów municipal waste, destruction czy exodus. Suicide watch działa od 2004 r i stać ich na solidny i godny uwagi materiał.
Okładka taka typowa dla tego gatunku i nie ma niespodzianki w tym zakresie. To samo tyczy się brzmienia, który jest ostre niczym brzytwa. Roast/Godwin to duet gitarowy, który napędza ten band. To za ich sprawą album jest zadziory i agresywny. Dużo solidnych riffów i solówek tutaj mamy. Dobrze spisuje się też wokalista Richard White, który nadaje całości thrash metalowego charakteru.
Materiał może nie jest jakiś oryginalny czy pomysłowy, ale to kawał solidnego thrash metalu w klimacie lat 90. 45 minut muzyki szybko zlatuje. Mamy agresywny otwieracz"Betrayal of Democracy", który zaskakuje ciężarem i mrokiem. Band potrafi też przyspieszyć co pokazuje w agresywnym "Asylum of Putrefaction". Dalej jest toporny i bardziej heavy metalowy "Messenger of the fiendish". Bardzo oldscholowy jest "Root of all evil". Mocny riff i ostre zagrywki gitarowe sprawia, że to rasowy killer. Dużo melodyjności i przebojowości można uchwycić w rozpędzonym " no more room in hell". Jest jeszcze brutalny "dead end", który ukazuje potencjał tej formacji. Troszkę technicznego thrash metalu dostajemy "servants of sacrifice". Troszkę słabszy jest stonowany " Echoes of torment".
Długa przerwa od ostatniego wydawnictwa, ale formacja Suicide Watch nie zmarnowała tego czasu. Nagrali solidny thrash metalowy album, który kipi energią i agresja. W płyta godna uwagi, nawet jeśli nie jest to płyta idealna.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz