Hell Riders to młody band założony w 2017 r przez muzyków pochodzących z Włoch jak i Szwajcarii. W tym roku kapela wydała debiutancki krążek zatytułowany "First Race". To płyta skierowana do słuchaczy mało wymagających, a przede wszystkim tych którzy lubią prosty klasyczny heavy metal, w którym nie brakuje odesłań do Judas Priest, Iron Maiden,czy Black Sabbath.
Na pewno nie jest to płyta idealna i budząca podziw. To owoc solidnej pracy muzyków, którzy wychowali się na klasycznym heavy metalu z lat 80. Nie porywa skromna i nieco kiczowata okładka, jak i nieco niskiej jakości brzmienie. Brakuje też może wyrazistych killerów, ale jako całość to album może w niektórych momentach się podobać. Sekcja rytmiczna gra sobie, choć tutaj właśnie brakuje mocy i jakiejś ikry. Jeśli chodzi o gitarzystów, to Richard i Luke niczym nie zaskoczyli. Grają ostrożnie i dają od siebie minimum możliwości. Najsłabszym ogniwem wydaje się być wokalista Dave Jolly, który średnio sprawdza się w stonowanych partiach. Jest gdzieś tam może i charyzma, ale techniki tutaj nie da się uchwycić.
Nie wszystko jest złe, tak jak to słychać. Jest przecież prosty i energiczny "Turbolizer", który czerpie garściami z takich bandów jak Judas Priest czy Kiss. Można też pochwalić band za melodyjny "Soldier of Steel". Czasami band potrafi oddalić się w rejony mrocznego heavy metalu z domieszką doom metalu, tak jak to jest w "Mechanics Armada" . Na plus tutaj można zaliczyć wpływy Black Sabbath. W podobnych klimatach jest utrzymany rozpędzony "B.T.K" czy melodyjny "Beyond death".
"First Race" to pierwsza podróż Hell Riders i to niestety słychać. Płyta jest niedopracowana i same pomysły co do kompozycji też nie powalają. Jednak jest kilka ciekawych momentów, przez co klasyfikuje się do miana średniaka. Zobaczymy, co przyniosą kolejne lata i kto wie może kiedyś jeszcze o nich usłyszymy.
Ocena: 5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz