Kto by przypuszczał, że projekt muzyczny o nazwie Wolfpakk, który powstał w 2010r będzie działał po dzień dzisiejszy. Jednak lata lecą, a projekt stworzony przez Micheala Vossa z Mad Maxa i Marka Sweeneya z Crystall Ball wciąż działa i ma się dobrze. W tym roku panowie powracają z nowym albumem zatytułowanym "Nature strikes back". To już 5 album tego projektu i tym razem udało się zebrać ciekawych gości. W efekcie dostajemy kolejny solidny materiał Wolfpakk.
Na płycie znajdziemy 11 utworów i każdy z nich jest godny uwagi. Na pierwszy ogień idzie tytułowy "Nature strikes back" i tutaj jest czym się zachwycić. Melodyjny riff, duża dawka przebojowości i wszystko to co najlepsze w power metalu. Micheal Sweet robi tutaj furorę. Dalej mamy Yannisa Papadopoulosa w energicznym "The Legend" i znów kolejny hicior. Idealnie dopasowany kawałek do głosu Yannisa. Dużo mocnego i bardziej klasycznego heavy metalu mamy w melodyjnym "Beyond the sites" z Carlem Sentancem w roli głównej. Uroczy jest też stonowany, epicki "Land of Wolves", gdzie nastrój buduje nie kto inny jak utalentowany Mats Leven. Ileż energii i zadziorności mamy w rozpędzonym "Under Surveillance". Urocze są tutaj partie klawiszowe i niezwykły wokal Perrego McCarty'ego znanego z zespołu Warrior. To bez wątpienia kolejny killer na płycie. Micheal Bormann, który znany jest z Bloodbound czy Silent Force błyszczy w marszowym, epickim "Lone Ranger".Kocham takie klimaty. Nie brakuje też hard rockowych utworów i w tej roli sprawdza się "Lovers Roulette" czy "One Day". Jako fan Gamma Ray czekałem na popis Francka Becka w "Revolution". Wyszedł prawdziwy killer i jego wokal jest naprawdę bardzo dobry. Sam utwór to mieszanka Primal Fear i Gamma Ray. To mój ulubiony kawałek z nowej płyty Wolfpakk.
Wolfpakk nie zawodzi. To dobrze naoliwiona machina, która zawsze się sprawdza. "Nature strikes back" to dobra mieszanka heavy i power metalu. Plejada gwiazd zapewnia prawdziwą ucztę dla fanów tego gatunku.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz