sobota, 25 lutego 2023
DRAGON - Unde Malum (2023)
Od kiedy Katowicki Dragon reaktywował się w 2016r to pisze nowy rozdział swojej twórczości. Jasne, dalej gdzieś w tym jest thrash metal, czy death metal, ale band stara się grać troszkę bardziej współcześniej, nowocześniej. Dodają troszkę innych smaczków i powstaje nowa, odświeżona formuła. Śmiem twierdzić, że równie ciekawa co ta dobrze znana nam z przełomu lat 80 czy 90. Bardzo dobrze ten stan rzeczy potwierdził "Arcydzieło zagłady". W tym samym kierunku band poszedł na najnowszym albumie zatytułowany "Unde Malum". Tym samym band dorobił się 7 wydawnictwa w swojej dyskografii.
Słychać od pierwszych dźwięków, że band rozwija pomysły z poprzedniego albumu. Nie brakuje mrocznego klimatu, nie brakuje agresywnych riffów, czy charakterystycznych wokali Adriana Frelicha. Nie brakuje tej brutalności, ale w sumie chyba nikt nie liczył że z tego aspektu band zrezygnuje. Sporo dobrej roboty zostawił Jarosław Gronowski, który dostarczył nam wiele ciekawych i intrygujących partii gitarowych. Cały czas się coś dzieje i nawet próbuje zaskoczyć słuchacza. Pojawiają się zwolnienia i chwile, gdzie Jarosław stawia na klimat. Dobrze to odzwierciedla druga część kultowego "Upadłego Anioła". Równie ciekawie band zaczyna ten album, bo od nastrojowego "Powrócą kiedy mniej", który dopiero z czasem nabiera mocy. Od pierwszych sekund słychać mocny i dobrze przygotowany sound, który podkreśla brutalność zawartych tutaj dźwięków. Szybko wpada w ucho ciężki i zadziorny "Fanatyczne Dogmaty", gdzie band znakomicie miesza thrash i death metal. Z kolei ponury i bardziej stonowany "Piewcy Chorych kłamstw" ma więcej cech heavy metalowego grania. Troszkę za bardzo przekombinowano w niektórych momentach, przez co utwór troszkę traci na swojej atrakcyjności. Utwór tytułowy rozbito na 3 części, ale jakoś "Unde Malum" troszkę średnio wypada i brakuje troszkę dopracowania. Jest gdzieś tam próba zaskoczenia słuchacza, ale nie przemawia do mnie główny motyw i forma podania tego. Warto na pewno wspomnieć o bardziej melodyjnym "Nie zabijaj ze strachu" czy przebojowym "Nie mieszaj w to diabła". Obie kompozycje bardziej energiczne i bardziej dojrzałe w swojej stylizacji.
Nie powstał nowy klasyk Dragon. Płyta z pewnością nie robi takiego efektu "wow" jak "Arcydzieło Zagłady", ale to wciąż solidna porcja thrash metalu i death metalu. Cieszy, że Dragon się rozwija i nagrywa nowe płyty, bo jakby nie patrzeć to jeden z najważniejszych zespołów polskiej sceny metalowej. Płyta na pewno zasługuje na uwagę i fani raczej nie będą kręcić nosem.
Ocena: 7.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie wiem czy zauważyłeś 6 na okładce. To dlatego, że Twarze nie są liczone jako oficjalne / kanoniczne wydawnictwo. Płyta natomiast 4/10, męcząca, nudna, przekombinowana, utwory nie wciągają za grosz, a brzmią wręcz bez sensu, nie rozwijają się w jakiś interesujący sposób, tylko sobie tak trwają i trwają
OdpowiedzUsuń