sobota, 25 lutego 2012

PRIMAL ROCK REBELLION - Awoken Broken (2012)


PRIMAL ROCK REBELLION to nazwa zespołu, która na pewno nie każdemu musi być znana, bo jest to świeżo powstały projekt i prędzej już ludzie będą kojarzyć nazwiska dwóch muzyków, którzy założyli ów projekt. No bo jak tutaj nie znać Adriana Smitha z IRON MAIDEN i Mike Goodmana znanego z występów w SIK TH. Nie musicie się obawiać kolejnego klona żelaznej dziewicy bo ów projekt to mieszanka rocka, muzyki alternatywnej, czasami muzyki heavy metalowej. I takiej muzyki możecie oczekiwać po debiutanckim albumie „Awoken Broken”. Może się podobać oryginalnie podejście do muzyki rockowej, może się podobać podkład, gdzie Adrian jak zwykle daje popis swoich umiejętności i to właśnie jego partie gitarowe, pełne progresywnych zacięć stanowią atrakcję owego albumu i niemal w każdej kompozycji można coś ciekawego wyłapać. Bolączką tego krążka bez wątpienia jest sam aspekt kompozytorskim, bo utwory same w sobie nie należą do atrakcyjnych. Ani melodie ani linie wokalne do końca nie przekonują i zostawiają sporo do życzenia. „Mirror And the Moon” może i podobać się ze względu na duży wachlarz melodii i zróżnicowanych motywów, ale jako utwór nie trafia do mnie. Zbyt mało konkretny. „Snake Leaders” wyróżnia się ponurym, mrocznym klimatem i pomysł może i ciekawy, ale zrealizowany już nieco gorzej. Szkoda, że brzmi tutaj wszystko tak topornie i nijako. Również gdzieś się gubi miły i przyjemny dla ucha refren „Tortured Tone”, ale nic dziwnego kiedy jest przytłoczony zbiorem mało pasujących motywów gitarowych i nic nie wnoszących linii wokalnych. Z pośród mało atrakcyjnego materiału jaki stworzyli dwaj znani muzycy do atrakcyjnych można zaliczyć dwa utwory promujące album. Zadziorny „No Place like Home” z nieco ostrzejsza partią gitarową Adriana Smitha a także melodyjny i bujający „I seee The Lights”. Podobać się też może progresywny „Bright as a Fire” który ma ciekawe i ambitnie brzmiące partie gitarowe, ale i tutaj czegoś mi brakuje. Może szczypty przebojowości? Ten aspekt tutaj praktycznie nie funkcjonuje. Instrumentalnie dobrze wypada też taki „Savage world” i jest to kolejny średni kawałek, który skupia się wokół wyjątkowego talentu gitarowego Adriana. Nie liczy się już ani wokal, cały aspekt kompozytorskim. I to jest jedyna atrakcja tego albumu – popisy gitarowe Adriana i sporo tutaj odniesień do solowej działalności tego muzyka. Niestety gdy spojrzy się na album jako całość, gdzie liczy się atrakcyjność melodii, łatwość odbioru i coś więcej niż tylko pięknie brzmiące partie gitarowe, to album jest średni i to bardzo. Nawet w kategorii rockowej album nie ma większych szans na jakieś wysokie miejsce. Mam nadzieję że to jedno płytowy projekt i że Adrian Smith w przyszłości spłodzi coś ciekawszego. Ocena: 4/10

1 komentarz:

  1. Very nice article, exactly what I needed.
    Here is my web page : Cart

    OdpowiedzUsuń